PRZEPRASZAM! Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, jakoś nie miałam motywacji, żeby dodać ten rozdział, nie wiem czemu.. chciałam to zrobić wczoraj,ale niestety nie zdążyłam. Mimo wszystko mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i będziecie zadowoleni ;)
czytasz=komentujesz
-Niestety musi pan wybrać. Mamy
uratować matkę czy dziecko?
-NIEEEE!-Wydarłem się jednocześnie
wybudzając z głębokiego snu. Siedziałem na łóżku zlany potem i
oddychając ciężko. Niestety mój krzyk obudził również Lily.
-Kochanie, co się stało?-Spytała
dziewczyna lekko zaspanym głosem.
-Nic, kochanie. Śpij. To tylko zły
sen.-Położyłem się z powrotem próbując opanować oddech i swoje
emocje.
-Zayn, ty masz gorączkę-powiedziała
Lil przykładając chłodną dłoń do mojego czoła.-Poczekaj, zaraz
ci coś przyniosę.-Lily zaczęła wstawać z łózka a ja
przytrzymałem ją za rękę.
-To nic takiego, Lil, proszę, zostań..
-Za chwileczkę wrócę.
Zostałem w pokoju chwilowo sam leżąc
na plecach i patrząc w sufit. Za cholerę nie miałem pojęcia, skąd
wziął mi się ten sen. Przecież Lily nie była w ciąży, to po
pierwsze, a po drugie jakoś nie wyobrażam sobie, żeby to, co mi
się przyśniło, miało kiedykolwiek przełożenie na nasze życie.
Lily wróciła do pokoju i usiadła na
brzegu łózka obok mnie. Podała mi dwie tabletki a potem szklankę
z wodą do popicia.
-Dziękuje, kotku.-Szepnąłem, na co
Lily pogładziła mnie po rozgrzanym policzku. Jej dotyk dawał
ukojenie. Zawsze miała takie zimne ręce.. Przytrzymałem jej dłoń
przy swoim policzku przytulając się do jej wnętrza. Potem
przybliżyłem jej dłoń do moich ust i złożyłem na niej
delikatny pocałunek.-Obiecaj, że zawsze będziesz, Lil. Obiecaj, że
mnie nie zostawisz. Nie poradziłbym sobie bez ciebie.
-Obiecuję, Zay.-Lily położyła się
ponownie obok mnie i ułożyła głowę na mojej klatce
piersiowej.-Lubię słuchać bicia twojego serca.
-Ono należy teraz do ciebie. Jest
twoje. I ja też jestem twój.-Mówiąc to zagarnąłem kosmyk jej
włosów z policzka za ucho i pocałowałem ją delikatnie w czubek
głowy.
~*~
Kolejne dni były dniami spędzonymi w
domu. Lil nie pozwalała mi wychodzić, dopóki całkowicie nie
wyzdrowiałem. Dla mnie to była męczarnia. Nie chodziło mi tutaj o
wychodzenie na jakieś wielkie imprezy, bo nie byłem ich wielkim
zwolennikiem, ale o zwykłe wyjście na zewnątrz. Zazwyczaj
siedziałem w salonie z laptopem na kolanach odpowiadając na tweety
fanów. Oczywiście już wiedzieli, że jestem chory. Wszyscy życzyli
mi szybkiego powrotu do zdrowia. Byli na prawdę kochani, bardzo się
o mnie troszczyli. Czasami razem z Lily obejrzeliśmy jakiś film.
Moja dziewczyna bardzo się mną opiekowała. Byłem jej bardzo
wdzięczny. Widziałem, jak się o mnie martwiła mimo tego, że to
była tylko choroba. Oczywiście o całowaniu nie było nawet mowy, a
o jakichś większych czułościach tym bardziej. Nie chciałem jej
niepotrzebnie zarazić i ona tez tego nie chciała. Cholernie mi tego
brakowało i zbawienny był dla mnie moment, kiedy w końcu znowu
mogłem poczuć smak jej ust.
-Lily?
-Tak kochanie?-Lil weszła do salonu.
Ja wyciągnąłem ręce w jej stronę,a ona podeszła do mnie
siadając mi na kolanach.-Zayn, boję się. Coś się stało?-Spytała
podejrzliwym tonem a ja zaśmiałem się tylko.
-Rozmawiałem dzisiaj z moją mamą
przez telefon i powiedziała, że ona i tata chcieliby, żebyśmy
przyjechali do nich. Razem.
-Na prawdę?
-Tak, oni chcą cię poznać. Chcą
poznać dziewczynę, która uratowała ich głupiemu synowi
życie.-Lily zachichotała kładąc głowę na moim ramieniu.-To jak?
Pojedziesz ze mną czy obydwoje zostajemy w domu robiąc przykrość
moim rodzicom?-Brałem ją pod włos w razie,jakby chciała
protestować.
-Oczywiście,że z tobą
pojadę.-Odczułem ulgę słysząc te słowa.-Chciałabym poznać
twoją rodzinę. To kiedy mielibyśmy jechać?
-Na początku przyszłego tygodnia.
-Super.-Powiedziała Lil. W jej głosie
naprawdę było słychać entuzjazm.
-No to w niedzielę zaczynamy się
pakować, a w poniedziałek kierunek Bradford!-Rozbawił ją mój
przerysowany entuzjazm.
-Z tobą nawet na koniec świata, mój
książę.-Lily podniosła głowę całując mnie w usta. Przywarłem
do niej na długo, nie pozwalając odsunąć jej się ani na
milimetr. Powoli wsunąłem język do jej ust. Lil odwzajemniła tą
pieszczotę. Odsunęliśmy się od siebie po kilku minutach dysząc
lekko.
-Co ty ze mną robisz, dziewczyno..
-Nie mam pojęcia. Wiem tylko tyle, że
masz bardzo słodkie usta.
-Ba! Cały jestem słodki.-Poruszałem
brwiami.
Fajnee :3 Tylko co takie krótkie ? ;D
OdpowiedzUsuńTaki słodki strasznie si ten blog robi xd
kostka22
dobry rozdzial nie jest zly ale tak jak napisala ta na gorze troche krotki ..; (
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaawwwwwwwwwww <333 Świeetny <33
OdpowiedzUsuńZnowu jakiś sen ! Dobrze, że to była tylko linijka bo bym nie wytrzymała psychicznie. Myślę, że ten sen wziął się stąd, że Zayn boi bardzo się być rodzicem i boi się wszelkich kłopotów z tym związanych. Biedny Zayn, od czasu do czasu nawet spoko być przeziębionym: nie idzie się do szkoły, leży się w łóżeczku z herbatka i powoli wraca się do zdrowia. Ale jeśli on nie ma obowiązków tylko same przyjemności, to ta choroba musiała go wykończyć xD to Lily jeszcze nie zna jego rodziców ?! To rzeczywiście najwyższa pora by ich poznać ;D
OdpowiedzUsuńcudo *-----*
OdpowiedzUsuńMega , Mega , Mega .. czekam na wiecej . !; D
OdpowiedzUsuń