poniedziałek, 4 marca 2013

16. Cos you are my one .

PRZEPRASZAM! Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, jakoś nie miałam motywacji, żeby dodać ten rozdział, nie wiem czemu.. chciałam to zrobić wczoraj,ale niestety nie zdążyłam. Mimo wszystko mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i będziecie zadowoleni ;)
czytasz=komentujesz




-Niestety musi pan wybrać. Mamy uratować matkę czy dziecko?

-NIEEEE!-Wydarłem się jednocześnie wybudzając z głębokiego snu. Siedziałem na łóżku zlany potem i oddychając ciężko. Niestety mój krzyk obudził również Lily.

-Kochanie, co się stało?-Spytała dziewczyna lekko zaspanym głosem.

-Nic, kochanie. Śpij. To tylko zły sen.-Położyłem się z powrotem próbując opanować oddech i swoje emocje.

-Zayn, ty masz gorączkę-powiedziała Lil przykładając chłodną dłoń do mojego czoła.-Poczekaj, zaraz ci coś przyniosę.-Lily zaczęła wstawać z łózka a ja przytrzymałem ją za rękę.

-To nic takiego, Lil, proszę, zostań..

-Za chwileczkę wrócę.

Zostałem w pokoju chwilowo sam leżąc na plecach i patrząc w sufit. Za cholerę nie miałem pojęcia, skąd wziął mi się ten sen. Przecież Lily nie była w ciąży, to po pierwsze, a po drugie jakoś nie wyobrażam sobie, żeby to, co mi się przyśniło, miało kiedykolwiek przełożenie na nasze życie.

Lily wróciła do pokoju i usiadła na brzegu łózka obok mnie. Podała mi dwie tabletki a potem szklankę z wodą do popicia.

-Dziękuje, kotku.-Szepnąłem, na co Lily pogładziła mnie po rozgrzanym policzku. Jej dotyk dawał ukojenie. Zawsze miała takie zimne ręce.. Przytrzymałem jej dłoń przy swoim policzku przytulając się do jej wnętrza. Potem przybliżyłem jej dłoń do moich ust i złożyłem na niej delikatny pocałunek.-Obiecaj, że zawsze będziesz, Lil. Obiecaj, że mnie nie zostawisz. Nie poradziłbym sobie bez ciebie.

-Obiecuję, Zay.-Lily położyła się ponownie obok mnie i ułożyła głowę na mojej klatce piersiowej.-Lubię słuchać bicia twojego serca.

-Ono należy teraz do ciebie. Jest twoje. I ja też jestem twój.-Mówiąc to zagarnąłem kosmyk jej włosów z policzka za ucho i pocałowałem ją delikatnie w czubek głowy.

~*~

Kolejne dni były dniami spędzonymi w domu. Lil nie pozwalała mi wychodzić, dopóki całkowicie nie wyzdrowiałem. Dla mnie to była męczarnia. Nie chodziło mi tutaj o wychodzenie na jakieś wielkie imprezy, bo nie byłem ich wielkim zwolennikiem, ale o zwykłe wyjście na zewnątrz. Zazwyczaj siedziałem w salonie z laptopem na kolanach odpowiadając na tweety fanów. Oczywiście już wiedzieli, że jestem chory. Wszyscy życzyli mi szybkiego powrotu do zdrowia. Byli na prawdę kochani, bardzo się o mnie troszczyli. Czasami razem z Lily obejrzeliśmy jakiś film. Moja dziewczyna bardzo się mną opiekowała. Byłem jej bardzo wdzięczny. Widziałem, jak się o mnie martwiła mimo tego, że to była tylko choroba. Oczywiście o całowaniu nie było nawet mowy, a o jakichś większych czułościach tym bardziej. Nie chciałem jej niepotrzebnie zarazić i ona tez tego nie chciała. Cholernie mi tego brakowało i zbawienny był dla mnie moment, kiedy w końcu znowu mogłem poczuć smak jej ust.

-Lily?

-Tak kochanie?-Lil weszła do salonu. Ja wyciągnąłem ręce w jej stronę,a ona podeszła do mnie siadając mi na kolanach.-Zayn, boję się. Coś się stało?-Spytała podejrzliwym tonem a ja zaśmiałem się tylko.

-Rozmawiałem dzisiaj z moją mamą przez telefon i powiedziała, że ona i tata chcieliby, żebyśmy przyjechali do nich. Razem.

-Na prawdę?

-Tak, oni chcą cię poznać. Chcą poznać dziewczynę, która uratowała ich głupiemu synowi życie.-Lily zachichotała kładąc głowę na moim ramieniu.-To jak? Pojedziesz ze mną czy obydwoje zostajemy w domu robiąc przykrość moim rodzicom?-Brałem ją pod włos w razie,jakby chciała protestować.

-Oczywiście,że z tobą pojadę.-Odczułem ulgę słysząc te słowa.-Chciałabym poznać twoją rodzinę. To kiedy mielibyśmy jechać?

-Na początku przyszłego tygodnia.

-Super.-Powiedziała Lil. W jej głosie naprawdę było słychać entuzjazm.

-No to w niedzielę zaczynamy się pakować, a w poniedziałek kierunek Bradford!-Rozbawił ją mój przerysowany entuzjazm.

-Z tobą nawet na koniec świata, mój książę.-Lily podniosła głowę całując mnie w usta. Przywarłem do niej na długo, nie pozwalając odsunąć jej się ani na milimetr. Powoli wsunąłem język do jej ust. Lil odwzajemniła tą pieszczotę. Odsunęliśmy się od siebie po kilku minutach dysząc lekko.

-Co ty ze mną robisz, dziewczyno..

-Nie mam pojęcia. Wiem tylko tyle, że masz bardzo słodkie usta.

-Ba! Cały jestem słodki.-Poruszałem brwiami.

-Dasz mi się trochę posmakować?-Lily przygryzła wargę patrząc mi prosto w oczy. W jej oczach pojawiły się małe iskierki. Z łatwością domyśliłem się, o co jej chodzi. Pocałowałem ją znowu kładąc jej ciało na kanapie i przykrywając je własnym ciałem. Zjechałem ustami na jej szyję pozostawiając po sobie mały ślad w postaci malinki.

6 komentarzy:

  1. Fajnee :3 Tylko co takie krótkie ? ;D
    Taki słodki strasznie si ten blog robi xd
    kostka22

    OdpowiedzUsuń
  2. dobry rozdzial nie jest zly ale tak jak napisala ta na gorze troche krotki ..; (

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaaaaaaaawwwwwwwwwww <333 Świeetny <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu jakiś sen ! Dobrze, że to była tylko linijka bo bym nie wytrzymała psychicznie. Myślę, że ten sen wziął się stąd, że Zayn boi bardzo się być rodzicem i boi się wszelkich kłopotów z tym związanych. Biedny Zayn, od czasu do czasu nawet spoko być przeziębionym: nie idzie się do szkoły, leży się w łóżeczku z herbatka i powoli wraca się do zdrowia. Ale jeśli on nie ma obowiązków tylko same przyjemności, to ta choroba musiała go wykończyć xD to Lily jeszcze nie zna jego rodziców ?! To rzeczywiście najwyższa pora by ich poznać ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega , Mega , Mega .. czekam na wiecej . !; D

    OdpowiedzUsuń