czwartek, 17 stycznia 2013

8. You know I'll be your life, your voice, your reason to be..

Nie jestem zadowolona. Chyba nie podoba wam się to co piszę, bo jest bardzo mało komentarzy.. Proszę was, jak już czytacie to wystarczy że w komentarzu napiszecie jedno czy dwa słowa i to już coś będzie dla mnie znaczyło, a tak to ja nie wiem, czy mam dla kogo pisać.. Zrobimy tak. Jak pod tym rozdziałem będzie dużo komentarzy, to następny rozdział będzie +18. Co wy na to? ;)
czytasz=komentujesz .

-Uspokój się, Zayn-Usłyszałem głos Lily i poczułem jej rękę na swoim ramieniu. Potrafiła wyczuć moje zdenerwowanie jak nikt inny. Staliśmy za kulisami. Za chwilę mieliśmy udzielić wywiadu pierwszy raz od kiedy.. sami wiecie o co chodzi. 

-Ja nie wiem, czy jestem gotowy o tym mówić.-Powiedziałem przytulając ją do siebie. Praktycznie nie spałem ostatniej nocy cały czas myśląc o tym, że teraz tutaj będę musiał o wszystkim opowiedzieć. Szczerze? Nie czułem się z tym wcale dobrze. Ale musiałem odpokutować swoje grzechy. Poza tym uważałem, że fani zasługują na to, żeby wiedzieć.

-Zayn, poradzisz sobie, jestem tu z tobą.-Uśmiechnęła się pogodnie ściskając delikatnie moją dłoń.

-Gotowy?-Spytał Louis z uśmiechem. On-tak samo jak pozostali-byli bardzo pozytywnie nastawieni do tego wywiadu. Chyba wierzyli, że jeśli opowiem o wszystkim to nastąpi przełom i wszystko będzie tak jak dawniej. Znowu wróci ten dawny Zayn. W głębi serca również miałem taką nadzieję. Miałem dosyć tej osoby, którą byłem od jakiegoś czasu.

-Ani trochę.-Również się uśmiechnąłem biorąc głęboki wdech.

-No to chodźmy.-Harry'emu bardzo dopisywał humor.

Chwilę później wyszliśmy na scenę. Ja szedłem jako ostatni i kiedy fani mnie zobaczyli zaczęli piszczeć i krzyczeć, niektórzy chyba nawet płakali. Uśmiechnąłem się pogodnie do nich i pokiwałem w ich stronę. Domyślałem się co czują. Ja czułem się bardzo podobnie. To było trochę tak jak spotkanie z rodziną, której nie widziało się przez wiele lat.

-Może zanim przejdziemy do rozmowy o waszej przyszłorocznej trasie koncertowej zapytam co działo się przez ten cały czas u ciebie, Zayn. Wiemy, że chyba nie najlepiej.

-Było, minęło. Teraz jest już na prawdę o wiele lepiej, nie ma co rozdrapywać starych ran.-Na prawdę nie byłem zbyt szczęśliwy, że zaczęło się ode mnie. Myślałem, że będę miał chociaż jeszcze kilka minut na psychiczne przygotowanie się do tych trudnych pytań, no ale jak widać nie..

-To prawda, że pod twoim domem jakiś czas temu pojawiła się karetka? Co się stało? Jeśli oczywiście nie chcesz o tym mówić, to nie musisz, nie będziemy cię do niczego zmuszali.

Spojrzałem w stronę Lily siedzącej za kulisami. Jej obecność bardzo mi pomagała. Byłem jej wdzięczny, że przyszła tu ze mną. Potem wziąłem głęboki wdech i powoli zacząłem podciągać rękawy mojej koszuli, żeby pokazać wszystkim powoli zabliźniające się rany. Wszyscy w studio wstrzymali oddech i patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Jakby nie mogli uwierzyć, że Zayn Malik zrobił sobie coś takiego. Chłopaki natomiast wpatrywali się ciut zakłopotani w podłogę, jakby chcieli powiedzieć, że to ich wina, co było kompletną głupotą.

-Chyba nie chcesz powiedzieć,że..

-Tak ja to sobie zrobiłem.-Powiedziałem zażenowanym głosem.-Byłem debilem jakich mało. No i cholernym mięczakiem. Nie powinienem nawet dotykać tej pieprzonej żyletki. Nie jest to dobry przykład, jaki mógłbym dawać fanom, więc proszę, nie róbcie tego co ja. To nie jest dobre wyjście z żadnej sytuacji. Zrobiłem to jeden jedyny raz i więcej nie zamierzam. Przysięgam.

-No nie powiem, trochę jestem w szoku.. nie spodziewałem się.. Jeśli mogę spytać.. czy jest jakaś szczególna osoba, która pomogła ci się pozbierać i wyjść na prostą?

-Tak naprawdę to wszyscy mi bardzo pomogli, gdybym został sam z tym wszystkim.. bardzo pomogli mi również fani. Naprawdę dziękuję za wszystkie słowa wsparcia, które dostawałem na twitterze i nie tylko. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Ale mimo wszystko jest taka jedna osoba, która pomogła mi szczególnie. Ona teraz siedzi tu i mnie wspiera mimo tego, że tak bardzo ją zraniłem.. Jest mi teraz tak strasznie wstyd za to wszystko.. ja tak strasznie ją skrzywdziłem a mimo to ona nadal przy mnie jest..-głos trochę mi się załamał.-Nie zasłużyłem na kogoś takiego, jak ona. Jest moim aniołem.

-Twoja przyjaciółka?

-Zdecydowanie ktoś więcej.-Powiedziałem uśmiechając się lekko.

-Jesteście ze sobą?-Kiwnąłem głową na tak.

-Lily jest najcudowniejszą i najukochańszą dziewczyną pod słońcem. Gdyby nie ona.. nie wiem, co teraz by ze mną było.

-Od samego początku wiedzieliśmy, że jest wyjątkowa.-Roześmiał się Nialler. Wszyscy mu zawtórowaliśmy.

-No i dzięki niej znowu wróciła mi chęć do życia.-Uśmiechnąłem się.

-Czy moglibyśmy poznać tą twoją ukochaną Lily?-Spytał dziennikarz. Jakoś chyba nawet nie za bardzo próbował ukrywać swoją ciekawość.

Spojrzałem w stronę Lil. Na jej twarzy ewidentnie malowało się przerażenie. Ja zaśmiałem się tylko. Wstałem z kanapy podchodząc do niej. Wziąłem ją za rękę i lekko ścisnąłem dodając jej otuchy. Razem wróciliśmy do reszty. Liam wstał i usiadł na oparciu kanapy,żeby zrobić miejsce dla Lily.

-A więc ty jesteś tą Lily, którą zachwycali się chłopcy!-Powiedział z radością w głosie dziennikarz.

-Bez przesady-odpowiedziała trochę zawstydzona dziewczyna.

-No cóż, nie pozostaje mi wiec nic innego jak tylko życzyć wam szczęścia i dużo miłości.

-Dziękujemy, na pewno się przyda.-Odpowiedzieliśmy jednocześnie po czym obydwoje się zaśmialiśmy.

Kiedy wróciliśmy do domu było już trochę późno. Mimo to żadne z nas nie było zmęczone. Lily zaproponowała spacer. Wsiedliśmy wiec do samochodu i pojechaliśmy do parku znajdującego się pół godziny drogi od domu. O tej porze było tam bardzo mało ludzi. Byliśmy praktycznie sami.

-Dziękuje.-Powiedziałem zwracając się do dziewczyny, kiedy przechadzaliśmy się oświetlonymi pojedynczymi latarniami alejkami trzymając się za ręce.

-Za co?

-Za to, że po prostu jesteś.-Pocałowałem ją czule i namiętnie, starając się pokazać w tym pocałunku jak ważna dla mnie jest. Nigdy nie czułem się tak przy żadnej dziewczynie. To było nie do opisania co czułem za każdym razem, kiedy smakowałem jej ust. W końcu czułem, że jest dobrze. Że jestem naprawdę szczęśliwy i nic nie będzie mi w stanie tego szczęścia odebrać.

8 komentarzy:

  1. Świetny <33 kiedy next ? oby szybko <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :D Dawaj następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba, chyba zostanę na dłużej :)
    Zapraszam do mnie, może też ci się spodoba
    maggicaly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To opowiadanie jest genialne i tyle. To uroczę, że on tak kocha Lily, chętnie będę czytać dalszą opowieść o tej parze. Spodziewam się zwrotu akcji. Lily przypomina Jessice ;* I to jest słodkie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Lily przypomina Jessice" po prostu obie dziewczyny przypominają mnie i tyle ;) x

      Usuń
  5. cudowneeeeeee *.* dawaj +18

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebczatse :D czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie, jak zwykle. Ja nie wiem co ty robisz, ze tak dobrze piszesz. Jakby pisanie tak pieknie bylo karalne, mialabys dorzywocie. Serio mowie. Piszesz takim pieknym jezykiem, przyjemnie sie czyta, wszystko sklada sie w jedna calosc, nie ma zadnych nieporozumien itp. Jeszcze raz Boski *.* i czekam na nexta, oby byl szybko :* pozdrawiam i zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń