sobota, 23 lutego 2013

15. Give Me Love .

 Ok, a więc jest nowy rozdział :) Bardzo chciałabym wam podziękować za ilość wejść :D Bardzo bym chciała, żeby to również przełożyło się na liczbę komentarzy ;) Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba :) Przepraszam za błędy, które mogły się wkraść mimo tego, że sprawdzałam całość kilka razy. xx
czytasz=komentujesz




Wróciliśmy do domu około 23:00. Myślę, że się spisałem.

Lily wyglądała na na prawdę szczęśliwą. Zabrałem ją na koncert Eda Sheerana. Wiedziałem, że go uwielbia. Poprosiłem go nawet, żeby zadedykował dla nas piosenkę Kiss Me.

-Kocham cię, Zayn.-Powiedziała Lily, kiedy weszliśmy do domu. Dziewczyna zawiesiła swoje ręce na moich ramionach a ja objąłem ją w talii.-Kocham cię. Dziękuję za to, co zrobiłeś. Wiesz jak sprawić, żebym była szczęśliwa.

-Też cię kocham, Lil.-Powiedziałem cmokając ją w usta.-I jestem przeszczęśliwy, że mogłem sprawić ci radość. Nawet nie wiesz co dzieje się tutaj-wziąłem jej dłoń i położyłem w okolicach mojego serca-kiedy widzę cię tak szczęśliwą.-Patrzyliśmy sobie w oczy pomału zmniejszając odległość dzielącą nasze usta.-Na co masz teraz ochotę?-Spytałem odsuwając się od niej na kilka centymetrów. Film? Łóżko?-Poruszałem brwiami na co ona zachichotała.

-Miałabym ochotę na wspólną kąpiel.-Powiedziała Lil. Bylem jak najbardziej na tak.

-Okej. A wiec ja pójdę napuścić wody do wanny a ty idź po szampana.

-Za co będziemy pić?-Spytała Lil. W jej glosie wyraźnie słychać było podekscytowanie.

-Coś się wymyśli.-Mrugnąłem do niej i poszedłem na górę.

Wszedłem do łazienki i puściłem wodę. Z szafki pod umywalką wyjąłem kilka świeczek i poustawiałem je dookoła wanny. Potem zdjąłem z siebie wszystkie ubrania i położyłem je gdzieś w kącie. Owinąłem się w pasie ręcznikiem. Wtedy do pomieszczenia weszła Lily. Przygryzła wargę widząc mnie w samym ręczniku. Zdecydowanie podobała mi się taka reakcja. Wziąłem od niej butelkę z szampanem i dwa kieliszki i postawiłem je na ziemi.

-Nie sadzisz, że powinnaś zrzucić z siebie trochę ubrań?-Mruknąłem przygryzając płatek jej ucha. Lil zadrżała. Składałem pojedyncze pocałunki wzdłuż jej szyi powolnym ruchem odpinając jej sukienkę, która chwile później opadła na podłogę. Z ust Lily wydobyło się ciche westchnięcie. Odpiąłem zapięcie od jej stanika, który również wylądował na podłodze. Dłońmi zjechałem aż do jej bioder po czym zsunąłem jej majtki. Wziąłem ją na ręce i wsadziłem do wody. Sam zdjąłem swój ręcznik. Potem otworzyłem szampana i nalałem do kieliszków. Podałem je jej. Dołączyłem do Lily usadawiając się za nią. Dziewczyna podała mi jeden kieliszek.

-To za co pijemy?-Spytałem.

-Hmm.. za szczęście. Żeby nigdy nas nie opuszczało.

-A wiec za szczęście.-Powiedziałem. Stuknęliśmy się kieliszkami i upiliśmy z nich troszeczkę. Potem odstawiliśmy je na podłogę.

Splotłem jej dłonie ze swoimi i położyłem je na jej brzuchu.

-Mogę być trochę.. hmm.. nietaktowny?-Spytałem. Lil kiwnęła głową.-Tak się zastanawiam.. jak się czułaś, kiedy przyśniło ci się to wszystko ostatniej nocy?

-Zay, obudziłam się płacząc. Wiec jak mogłam się czuć?

-No tak, masz racje. Przepraszam, nie powinienem nawet o to pytać. Zapomnij.

-Nic się nie stało, skarbie.-Uwolniła jedną dłoń z mojego uścisku i pogłaskała mnie po policzku.-Mogę teraz ja cię o coś spytać?

-Pytaj o co chcesz, odpowiem na każde pytanie.

-Chciałabym wiedzieć.. no bo czasami trochę się boję.

-Boisz się.. o co?

-No wiesz.. że pojedziesz z chłopakami w trasę, tam poznasz jakąś super piękną modelkę, która będzie ode mnie ładniejsza, inteligentniejsza, która będzie seksowna no i w ogóle.. będzie ode mnie lepsza..

Nie zastanawiając się wiele uniosłem kciukiem jej podbródek i wpiłem się w jej usta całując ją najczulej jak tylko się dało. Kiedy się od siebie odsunęliśmy widać było, że Lily brakuje tchu.

-Słońce, nie wiem nawet, jak mogło ci przyjść coś takiego do głowy! Lilian Marie Colins, jesteś najpiękniejszą i najinteligentniejszą dziewczyną na świecie. No i.. jesteś seksowna.-Zaśmiałem się cicho do jej ucha zsuwając dłoń na jej udo i pomału przesuwając ją do góry.-Lily, jesteś kobietą mojego życia. Wiem to, nie chcę być już z nikim innym.

Siedzieliśmy tak wspólnie rozmawiając, dopóki woda nie zrobiła się zimna. Potem wyszliśmy z wanny i wytarliśmy się nawzajem puszystymi ręcznikami. Lily założyła mój T-Shirt a ja moje luźne dresy. Położyliśmy się na łóżku. Przytuliłem Lily do siebie. Prawda była taka, że nie potrzebowałem nic więcej do szczęścia. Wystarczało mi, że ona była przy mnie.

-O czym myślisz?-Usłyszałem pytanie.

-O wszystkim, kotku.-Odpowiedziałem.

-Przecież nie idzie myśleć o wszystkim jednocześnie.-Zaśmiała się.

-Czyżby?-Uśmiechnąłem się łobuzersko i sekundę później znalazłem się nad nią podpierając się tylko na przedramionach.-A moja księżniczka o czym myśli?-Spytałem przybliżając swoje usta do jej tak, że stykaliśmy się nosami.



-Księżniczka myśli o księciu z bajki, który nie jest z nią do końca szczery.-Powiedziała i pocałowała mnie, delikatnie rozwierając moje usta językiem. Położyłem rękę na jej udzie i przesunąłem trochę wyżej.-No to o czym myślisz?

-Zastanawiam się, czy gdyby nie te wszystkie złe rzeczy, które się wydarzyły.. -mruczałem wodząc nosem po jej szyi-czy bylibyśmy w stanie aż tak bardzo się do siebie zbliżyć. Czy w końcu zrozumiałbym kogo kocham na prawdę.

-A kogo kochasz na prawdę?-Spytała ponownie przybliżając swoją twarz do mojej.

-Zaraz ci pokarzę.-Wymruczałem całując ją czule w usta. Powoli wsunąłem rękę pod T-Shirt, który miała na sobie. Nie widząc żadnego sprzeciwu z jej strony odważyłem się zrobić kolejny krok zdejmując z niej koszulkę całkowicie. Lily przesuwała powolnym ruchem dłonie, które trzymała na moich plecach, w stronę gumki od moich dresów które chwile później zsunęły się z moich bioder. Starałem się przeciągać to najdłużej jak tylko się dało. Chciałem, żeby napięcie między nami wzrosło do maksimum..

Składałem pocałunki na jej szyi. Przesunąłem palcem po jej przyjaciółce. Potem zacząłem kręcić małe kółeczka, delikatnie uciskałem. Wiedziałem, że jej się to podoba. Słyszałem przyśpieszony oddech Lily i cichutkie jęki. Pomału wsunąłem się w nią i zacząłem wykonywać powolne ruchy biodrami. Czułem, że oboje mamy ochotę na to samo. Czule i delikatnie... Czerpałem z tego ogromną przyjemność jednocześnie starając się dać Lily to samo.

Upajałem się cichymi odgłosami wydawanymi przez dziewczynę leżącą pode mną. Mój oddech był chrapliwy i nierówny. W końcu moim ciałem zawładnęło to cudowne uczucie. Sapnąłem głośno wykonując kilka ostatnich ruchów. Przez ciało Lily przechodziły dreszcze i chwile później z jej ust wydobył się głośny jęk. Opadłem na poduszki obok niej starając się uspokoić oddech. Potem wstałem i wyrzuciłem do kosza prezerwatywę.

Kiedy z powrotem położyłem się na łóżku Lily miała przymknięte powieki.

-Hej, żyjesz?-spytałem.

-Nie i chyba jestem w niebie.-Dostałem odpowiedź. Zachichotałem cicho przybliżając swoją twarz do jej. Lily pomału otworzyła oczy. Patrzyłem na nią jak zafascynowany, jakbym patrzył na największe dzieło sztuki. Ewidentnie nim była. Ktoś tak perfekcyjny nie mógł istnieć naprawdę.

-Dlaczego tak a mnie patrzysz?-Spytała.

-Nie, nic, tak tylko.. wiesz.. to był najlepszy seks jaki miałem w całym swoim życiu. Nie blefuję.-Uśmiechnąłem się. Lil nie powiedziała nic. Odwzajemniła tylko uśmiech.

Położyłem się przyciągając Lily do siebie. Dziewczyna położyła głowę na mojej klatce a jedną dłoń na moim brzuchu.

-To było prawdziwe? To co powiedziałeś wcześniej? Że nie chcesz być już z nikim innym?

-Oczywiście, że było prawdziwe!-Odparłem pewnym głosem.-Chciałbym wziąć z tobą ślub, mieć z tobą dzieci.. To znaczy.. oczywiście jeszcze nie teraz ale za jakiś czas, kto wie..

-Ja, Lily, biorę sobie ciebie Zaynie za męża..-Lily wypowiadała te słowa bardzo powoli. Złączyłem razem nasze dłonie.-..i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską.. oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci..

-To zabrzmiało idealnie. I love you always and forever..-Powiedziałem całując dziewczynę w czubek głowy.-Mam pomysł!

-Hmm?

-Zatańczmy!-Wyrzuciłem z siebie z entuzjazmem wstając z łóżka, stając obok i podając rękę Lily.

-Zayn, przecież my jesteśmy kompletnie nadzy!-Lily zaczęła się śmiać.

-No to co z tego? Jesteśmy tu sami.-Poruszałem brwiami. Lily pokręciła głową i podała mi rękę wstając z łóżka. Włączyłem jakąś spokojną melodię i zaczęliśmy tańczyć..

6 komentarzy:

  1. aaaaaaaaaaawwwwwwwwwwww , Omg <33
    Świetny świetny świetny świetny świetny <333

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny *_* kocham twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny. Oni są wspaniali, taka idealna kochająca się para, a do tego zboczeńce i krejzole xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział i cały blog - historia *.*
    Dodawaj częściej te rozdziały!
    Wpadnij do mnie ; )

    Pozdrawiam, Niebieskooka ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm fajne zakonczenie rozdziału hah podoba mi sie twoj blog :)
    zapraszam do mnie :)
    http://szmaragdowytalizman.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń