sobota, 9 lutego 2013

13. I see you everytime when I close my eyes .

 Pod ostatnim rozdziałem pytaliście, czy to już koniec. Odpowiedź brzmi NIE. To nie jest koniec, jeszcze trochę rozdziałów przed nami ;)
czytasz=komentujesz .


Właściwie nie wiem ile czasu minęło. Tydzień? Miesiąc? Rok? To nie miało dla mnie żądnego znaczenia. Odkąd on odszedł czas płynął zupełnie inaczej. Mimo wszystko ja nadal nie mogłam wykrzesać z siebie dosyć chęci do życia. Co wieczór płakałam patrząc na nasze wspólne zdjęcia, słuchając jego głosu w piosenkach czy oglądając przeróżne filmiki. Często zasypiałam przytulona do jego bluzy wyobrażając sobie jego leżącego obok mnie. Wszystkie jego rzeczy leżały tak, jak je zostawił. Nic nie ruszyłam. Cały czas nie docierało do mnie,że jego już nie ma. Chodziłam ulicami Londynu nie zauważając otaczającego mnie świata. Przed oczami miałam tylko jego. W głowie cały czas słyszałam jego śmiech, jego głos, to, jak mówił,że mnie kocha. Miałam wrażenie, że jest przy mnie,że nie opuścił mnie tak całkiem. Pamiętałam jego dotyk, jego delikatny,acz stanowczy głos, który przypominał o tym,że nadal warto oddychać. Jego czekoladowe tęczówki wpatrujące się we mnie. Samo patrzenie w nie wywoływało u mnie palpitację. Zapach jego perfum, który tak kochałam. To wszystko.. nie mogłam o tym tak po prostu zapomnieć. Czego jeszcze mi brakowało? Jego silnych ramion, które oplatały mnie w talii,kiedy przytulał mnie do siebie. Cały czas pamiętałam również o obietnicy danej Zaynowi. Nie zapomniałam o nim. Jednak nie potrafiłam ułożyć sobie życia bez niego. To zdecydowanie mnie przerastało. Ludzie, których nawet nie znałam podchodzili do mnie na ulicy i mówili, że jest im bardzo przykro. Najczęściej byli to fani. Oni w większości przypadków nie mówili nic. Po prostu mnie przytulali. Wiedzieli chociaż w jakimś stopniu jak się czuję. Oni tez go kochali. Też im go brakowało. „Jak ty mogłeś nas tak wszystkich zostawić, Zayn?” Zadawałam sobie to pytanie codziennie, a potem rugałam siebie w myślach za to, że go obwiniam. Przecież to nie była jego wina.

Siedziałam na cmentarzu. Przychodziłam tutaj codziennie przynosząc jedną różę. Każdego dnia mogłam spędzić tu nawet kilka godzin mówiąc do niego. Opowiadałam mu o tym, co działo się u mnie, u innych. O tym, jak się czułam. Wiedziałam, że tak czy tak mnie słyszał. Ale to nadal bolało. Patrzenie na jego imię i nazwisko na nagrobku. Że nie mogłam już się do niego przytulić. Że już nigdy nie poczuję smaku jego ust. To zdecydowanie za wiele jak dla mnie.

-On byłby z ciebie dumny, Lily.-Usłyszałam znajomy głos.-Doskonale sobie radzisz.-Harry usiadł obok mnie.

-Właśnie w ogóle sobie nie radze, Harry-rozpłakałam się przytulając do chłopaka.-Tak strasznie mi go brakuje..

-Wiem, Lily. Nam wszystkim go brakuje.-Powiedział Hazz ocierając pośpiesznie jedną łzę spływającą po jego policzku. Jakby nie chciał, żebym widziała, że również płacze.-Chodź, Lil. Zabiorę cie do domu. Nie możesz tak tu siedzieć, będzie ci zimno.

Niektórzy mówią, że miłość jest najsilniejszym uczuciem, jakie osoba może czuć. To wyprzedza każde włókno w tobie, tkając przejście przez twoją duszę i zabijając cię od środka. To pogarsza twój zdrowy rozsądek, powodując, że potrafisz zrobić głupie rzeczy w imię miłości.”*

*Fragment „99 Days Without You” .

5 komentarzy:

  1. Jezu ja ryczę ;(( nie na wi dz ę takich akcji ;( :<
    wolę Harry endy <33 , ale cóż popłakać zawsze można <33

    OdpowiedzUsuń
  2. naprawdę świetnie piszesz , nie mogę się doczekać nastepnego ;) .

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju... jak się popłakałam. Lily jest tak cholernie biedna. Ja na jej miejscu bym się z pokoju nie ruszała, tylko ryczała bez przerwy. Nie mogłabym patrzeć na ten grób. Jaka ona jest dzielna. Jak bym mogła to bym ja przytuliła i długo nie puszczała z objęć :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział xdd
    Kiedy następny ?? ;*

    OdpowiedzUsuń