Pod ostatnim rozdziałem pytaliście, czy to już koniec. Odpowiedź brzmi NIE. To nie jest koniec, jeszcze trochę rozdziałów przed nami ;)
czytasz=komentujesz .
czytasz=komentujesz .
Właściwie nie wiem ile czasu minęło.
Tydzień? Miesiąc? Rok? To nie miało dla mnie żądnego znaczenia.
Odkąd on odszedł czas płynął zupełnie inaczej. Mimo wszystko ja
nadal nie mogłam wykrzesać z siebie dosyć chęci do życia. Co
wieczór płakałam patrząc na nasze wspólne zdjęcia, słuchając
jego głosu w piosenkach czy oglądając przeróżne filmiki. Często
zasypiałam przytulona do jego bluzy wyobrażając sobie jego
leżącego obok mnie. Wszystkie jego rzeczy leżały tak, jak je
zostawił. Nic nie ruszyłam. Cały czas nie docierało do mnie,że
jego już nie ma. Chodziłam ulicami Londynu nie zauważając
otaczającego mnie świata. Przed oczami miałam tylko jego. W głowie
cały czas słyszałam jego śmiech, jego głos, to, jak mówił,że
mnie kocha. Miałam wrażenie, że jest przy mnie,że nie opuścił
mnie tak całkiem. Pamiętałam jego dotyk, jego delikatny,acz
stanowczy głos, który przypominał o tym,że nadal warto oddychać.
Jego czekoladowe tęczówki wpatrujące się we mnie. Samo patrzenie
w nie wywoływało u mnie palpitację. Zapach jego perfum, który tak
kochałam. To wszystko.. nie mogłam o tym tak po prostu zapomnieć.
Czego jeszcze mi brakowało? Jego silnych ramion, które oplatały
mnie w talii,kiedy przytulał mnie do siebie. Cały czas pamiętałam
również o obietnicy danej Zaynowi. Nie zapomniałam o nim. Jednak
nie potrafiłam ułożyć sobie życia bez niego. To zdecydowanie
mnie przerastało. Ludzie, których nawet nie znałam podchodzili do
mnie na ulicy i mówili, że jest im bardzo przykro. Najczęściej
byli to fani. Oni w większości przypadków nie mówili nic. Po
prostu mnie przytulali. Wiedzieli chociaż w jakimś stopniu jak się
czuję. Oni tez go kochali. Też im go brakowało. „Jak ty mogłeś
nas tak wszystkich zostawić, Zayn?” Zadawałam sobie to pytanie
codziennie, a potem rugałam siebie w myślach za to, że go
obwiniam. Przecież to nie była jego wina.
Siedziałam na cmentarzu. Przychodziłam
tutaj codziennie przynosząc jedną różę. Każdego dnia mogłam
spędzić tu nawet kilka godzin mówiąc do niego. Opowiadałam mu o
tym, co działo się u mnie, u innych. O tym, jak się czułam.
Wiedziałam, że tak czy tak mnie słyszał. Ale to nadal bolało.
Patrzenie na jego imię i nazwisko na nagrobku. Że nie mogłam już
się do niego przytulić. Że już nigdy nie poczuję smaku jego ust.
To zdecydowanie za wiele jak dla mnie.
-On byłby z ciebie dumny,
Lily.-Usłyszałam znajomy głos.-Doskonale sobie radzisz.-Harry
usiadł obok mnie.
-Właśnie w ogóle sobie nie radze,
Harry-rozpłakałam się przytulając do chłopaka.-Tak strasznie mi
go brakuje..
-Wiem, Lily. Nam wszystkim go
brakuje.-Powiedział Hazz ocierając pośpiesznie jedną łzę
spływającą po jego policzku. Jakby nie chciał, żebym widziała,
że również płacze.-Chodź, Lil. Zabiorę cie do domu. Nie możesz
tak tu siedzieć, będzie ci zimno.
„Niektórzy
mówią, że miłość jest najsilniejszym uczuciem, jakie osoba może
czuć. To wyprzedza każde włókno w tobie, tkając przejście przez
twoją duszę i zabijając cię od środka. To pogarsza twój zdrowy
rozsądek, powodując, że potrafisz zrobić głupie rzeczy w imię
miłości.”*
*Fragment
„99 Days Without You” .
Jezu ja ryczę ;(( nie na wi dz ę takich akcji ;( :<
OdpowiedzUsuńwolę Harry endy <33 , ale cóż popłakać zawsze można <33
Buuuuu :c
OdpowiedzUsuń@Agu009_
naprawdę świetnie piszesz , nie mogę się doczekać nastepnego ;) .
OdpowiedzUsuńJeju... jak się popłakałam. Lily jest tak cholernie biedna. Ja na jej miejscu bym się z pokoju nie ruszała, tylko ryczała bez przerwy. Nie mogłabym patrzeć na ten grób. Jaka ona jest dzielna. Jak bym mogła to bym ja przytuliła i długo nie puszczała z objęć :))
OdpowiedzUsuńSuper rozdział xdd
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?? ;*