Przepraszam za wszystkie błędy które mogły się pojawić, ale raczej nie powinny ;) Dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze :) Love ya xx
czytasz=komentujesz
-Ooo, Zayn. Lily jeszcze śpi?-Pokiwałem głowa na tak i zająłem miejsce przy stole obok mamy.-Ja na prawdę bardzo was przepraszam, ale zadzwonili do mnie z pracy i niestety muszę iść. Bardzo chciałam spędzić z wami czas, ale..
-Daj spokój, mamo. Ja to rozumiem i Lily na pewno też zrozumie, jest bardzo wyrozumiałą osobą, jestem pewien, że nie będzie jej przykro. Dziewczynki już w szkole?
-Tak, Safaa i Waliyha w szkole, Doniya na uczelni a tato w pracy.
-Okej. Nie martw się mamo, zajmę się wszystkim.
-Kochany jesteś.
-Kocham cie, mamo.
-Też cię kocham, synku. Muszę już lecieć, do zobaczenia, będę po południu.-Mama wyszła z domu a ja poszedłem na górę do pokoju. Na palcach podkradłem się do łóżka, wszedłem na nie i usiadłem na Lily okrakiem podpierając się na kolanach, żeby jej nie przygnieść. Miała na sobie tylko majtki i moja o wiele za dużą na siebie koszulkę. Powoli zacząłem jeździć opuszkami palców po jej ciele delikatnie ja łaskocząc. Chwile później jeszcze zanim otworzyła oczy na jej ustach zakwitł szeroki uśmiech. Pocałowałem ja krotko w usta.
-Dzień Dobry księżniczko.-Mruknąłem.
-Jak na razie bardzo dobry.-Odpowiedziała otwierając oczy. Zbliżyłem się do niej jeszcze raz i znowu ja pocałowałem. Tym razem był to bardzo namiętny pocałunek. Lily leżała pode mną, wiec nie miała jak mi uciec. Jednego jednak nie przewidziałem. Lily zepchnęła mnie z siebie. Na szczęście nie spadłem na podłogę.
-Hej!-Krzyknąłem.
-Twoja rodzina jest w domu.
-Nie ma ich. Dziewczynki w szkole, a mama i tata w pracy. I właśnie.. mama prosiła, żeby cie przeprosić. Mówiła, że chciała spędzić z nami czas,ale niestety zadzwonili do niej z pracy i musiała iść.. nie gniewasz się, prawda?
-Oczywiście,że nie, rozumiem.-Lil uśmiechnęła się.-Ale to nie znaczy,że nie możesz poczekać.-Wstała z łóżka i wyjęła z torby ubrania dla siebie.-Wytrzymasz.
-A co, jeśli nie?-Zrobiłem minę małego szczeniaczka.
-Przeżyjesz. A jak wrócimy do domu, to dostaniesz nagrodę.-Powiedziała bardzo kuszącym tonem znikając w łazience. Nie wiem dlaczego,ale ta dziewczyna działała na mnie jak magnez.
Lily wróciła do pokoju kilka minut
później. Leżałem na łóżku patrząc się w sufit i trzymając
ręce pod głową. Kiedy zobaczyłem Lilian wyciągnąłem ręce w
jej stronę. Lil położyła się obok mnie kładąc głowę na mojej
klatce piersiowej .
-Co robimy?-Spytała dziewczyna.
-No wiesz.. jako twój mężczyzna
powinienem zrobić ci pożywne śniadanie a potem jestem otwarty na
propozycje.
~*~
Lily
Wyciągałam właśnie zapiekankę z
piekarnika kiedy do kuchni weszła mama Zayna. Widziałam, że była
trochę zaskoczona.
-Dzień dobry-powiedziałam.-Mam
nadzieje, że nie ma mi pani za złe, że ja tak tutaj.. pomyślałam,
że trzeba się jakoś odwdzięczyć za to, że mogłam do państwa
przyjechać.
-Za złe? Nie opowiadaj głupot. To
bardzo miłe z twojej strony. A gdzie Zayn?
-Na górze, pomaga Safie odrabiać
lekcje. Dobry z niego starszy brat.-Uśmiechnęłam się.
-Tak, dziewczynki za nim szaleją.
Bardzo tęsknią, kiedy nie ma go długo w domu. Wszyscy bardzo
tęsknimy. On chyba na prawdę cię kocha. Kocha jak nikogo innego.
Wczoraj byliście u jego dziadka, prawda?-Pokiwałam głową na
tak.-On nigdy nikogo tam nie zabierał, zawsze wolał chodzić sam.
Musisz dla niego wiele znaczyć.
-To bardzo mile, że pani tak mówi.
Właściwie to trochę się bałam, że nie będziecie zachwyceni
tym, że nie jestem jakąś gwiazda czy coś.. w końcu Zayna stać
na kogoś dużo lepszego niż ja.
-Nawet tak nie mów, kochanie. Jesteś
dla niego idealna. Przynajmniej teraz nie musimy się martwić, że
znowu sobie coś zrobi. Tylko proszę, nie zawiedź go. Zbyt dużo
razy mu nie wyszło.
-Obiecuję.-Uśmiechnęłam się. Słowa
mamy Zayna bardzo wiele dla mnie znaczyły. Była bardzo miłą
osobą.
-Co obiecujesz?-Spytał Zayn wchodząc
do kuchni. Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
-Nic takiego.-Spojrzałam na niego z
uśmiechem.
-Dobrze, Zayn, to ty nakrywaj do stołu
a ja pokroję tą zapiekankę. Lily, usiądź sobie, dużo już
zrobiłaś.-Tricia cały czas uśmiechała się pogodnie.
-Może lepiej pójdę po Safe i
Walyhie.-Powiedziałam wychodząc z kuchni. Weszłam po schodach na
górę i zapukałam do pierwszych drzwi po lewej. Wiedziałam, że
był to pokój malej Safy, o czym poinformował mnie wczoraj
wieczorem Zayn.
Powoli uchyliłam drzwi i weszłam do
środka. Dziewczynka siedziała przy biurku i zawzięcie coś
rysowała.
-Nie przeszkadzam?-Spytałam podchodząc
do niej.
-Już skończyłam-powiedziała Safaa
usatysfakcjonowanym głosem.
-Pokarzesz mi co
narysowałaś?-Przykucnęłam przy niej. Safaa pokazała mi rysunek
na którym byli chłopak i dziewczyna trzymający się za ręce. Mała
nieźle rysowała jak na swój wiek.
-To ty i Zayn.-Wyjaśniła Safaa z
szerokim uśmiechem.
-Łał, to jest śliczne, masz talent!
-Podoba ci się?
-Oczywiście, że tak!-Safaa zarzuciła
raczki na moją szyję i przytuliła się do mnie. Wtedy poczułam w
środku coś.. takie przyjemne uczucie. Niektóre moje koleżanki
opowiadały mi, że na początku miały problem z małymi
siostrzyczkami swoich chłopaków, bo małe były zazdrosne o braci,
a mi jak widać się poszczęściło. Nie dość, że miałam
cudownego chłopaka to jeszcze zyskałam przychylność jego rodziny.
Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie i czułam, że nic
nie może mi tego szczęścia odebrać.