sobota, 23 lutego 2013

15. Give Me Love .

 Ok, a więc jest nowy rozdział :) Bardzo chciałabym wam podziękować za ilość wejść :D Bardzo bym chciała, żeby to również przełożyło się na liczbę komentarzy ;) Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba :) Przepraszam za błędy, które mogły się wkraść mimo tego, że sprawdzałam całość kilka razy. xx
czytasz=komentujesz




Wróciliśmy do domu około 23:00. Myślę, że się spisałem.

Lily wyglądała na na prawdę szczęśliwą. Zabrałem ją na koncert Eda Sheerana. Wiedziałem, że go uwielbia. Poprosiłem go nawet, żeby zadedykował dla nas piosenkę Kiss Me.

-Kocham cię, Zayn.-Powiedziała Lily, kiedy weszliśmy do domu. Dziewczyna zawiesiła swoje ręce na moich ramionach a ja objąłem ją w talii.-Kocham cię. Dziękuję za to, co zrobiłeś. Wiesz jak sprawić, żebym była szczęśliwa.

-Też cię kocham, Lil.-Powiedziałem cmokając ją w usta.-I jestem przeszczęśliwy, że mogłem sprawić ci radość. Nawet nie wiesz co dzieje się tutaj-wziąłem jej dłoń i położyłem w okolicach mojego serca-kiedy widzę cię tak szczęśliwą.-Patrzyliśmy sobie w oczy pomału zmniejszając odległość dzielącą nasze usta.-Na co masz teraz ochotę?-Spytałem odsuwając się od niej na kilka centymetrów. Film? Łóżko?-Poruszałem brwiami na co ona zachichotała.

-Miałabym ochotę na wspólną kąpiel.-Powiedziała Lil. Bylem jak najbardziej na tak.

-Okej. A wiec ja pójdę napuścić wody do wanny a ty idź po szampana.

-Za co będziemy pić?-Spytała Lil. W jej glosie wyraźnie słychać było podekscytowanie.

-Coś się wymyśli.-Mrugnąłem do niej i poszedłem na górę.

Wszedłem do łazienki i puściłem wodę. Z szafki pod umywalką wyjąłem kilka świeczek i poustawiałem je dookoła wanny. Potem zdjąłem z siebie wszystkie ubrania i położyłem je gdzieś w kącie. Owinąłem się w pasie ręcznikiem. Wtedy do pomieszczenia weszła Lily. Przygryzła wargę widząc mnie w samym ręczniku. Zdecydowanie podobała mi się taka reakcja. Wziąłem od niej butelkę z szampanem i dwa kieliszki i postawiłem je na ziemi.

-Nie sadzisz, że powinnaś zrzucić z siebie trochę ubrań?-Mruknąłem przygryzając płatek jej ucha. Lil zadrżała. Składałem pojedyncze pocałunki wzdłuż jej szyi powolnym ruchem odpinając jej sukienkę, która chwile później opadła na podłogę. Z ust Lily wydobyło się ciche westchnięcie. Odpiąłem zapięcie od jej stanika, który również wylądował na podłodze. Dłońmi zjechałem aż do jej bioder po czym zsunąłem jej majtki. Wziąłem ją na ręce i wsadziłem do wody. Sam zdjąłem swój ręcznik. Potem otworzyłem szampana i nalałem do kieliszków. Podałem je jej. Dołączyłem do Lily usadawiając się za nią. Dziewczyna podała mi jeden kieliszek.

-To za co pijemy?-Spytałem.

-Hmm.. za szczęście. Żeby nigdy nas nie opuszczało.

-A wiec za szczęście.-Powiedziałem. Stuknęliśmy się kieliszkami i upiliśmy z nich troszeczkę. Potem odstawiliśmy je na podłogę.

Splotłem jej dłonie ze swoimi i położyłem je na jej brzuchu.

-Mogę być trochę.. hmm.. nietaktowny?-Spytałem. Lil kiwnęła głową.-Tak się zastanawiam.. jak się czułaś, kiedy przyśniło ci się to wszystko ostatniej nocy?

-Zay, obudziłam się płacząc. Wiec jak mogłam się czuć?

-No tak, masz racje. Przepraszam, nie powinienem nawet o to pytać. Zapomnij.

-Nic się nie stało, skarbie.-Uwolniła jedną dłoń z mojego uścisku i pogłaskała mnie po policzku.-Mogę teraz ja cię o coś spytać?

-Pytaj o co chcesz, odpowiem na każde pytanie.

-Chciałabym wiedzieć.. no bo czasami trochę się boję.

-Boisz się.. o co?

-No wiesz.. że pojedziesz z chłopakami w trasę, tam poznasz jakąś super piękną modelkę, która będzie ode mnie ładniejsza, inteligentniejsza, która będzie seksowna no i w ogóle.. będzie ode mnie lepsza..

Nie zastanawiając się wiele uniosłem kciukiem jej podbródek i wpiłem się w jej usta całując ją najczulej jak tylko się dało. Kiedy się od siebie odsunęliśmy widać było, że Lily brakuje tchu.

-Słońce, nie wiem nawet, jak mogło ci przyjść coś takiego do głowy! Lilian Marie Colins, jesteś najpiękniejszą i najinteligentniejszą dziewczyną na świecie. No i.. jesteś seksowna.-Zaśmiałem się cicho do jej ucha zsuwając dłoń na jej udo i pomału przesuwając ją do góry.-Lily, jesteś kobietą mojego życia. Wiem to, nie chcę być już z nikim innym.

Siedzieliśmy tak wspólnie rozmawiając, dopóki woda nie zrobiła się zimna. Potem wyszliśmy z wanny i wytarliśmy się nawzajem puszystymi ręcznikami. Lily założyła mój T-Shirt a ja moje luźne dresy. Położyliśmy się na łóżku. Przytuliłem Lily do siebie. Prawda była taka, że nie potrzebowałem nic więcej do szczęścia. Wystarczało mi, że ona była przy mnie.

-O czym myślisz?-Usłyszałem pytanie.

-O wszystkim, kotku.-Odpowiedziałem.

-Przecież nie idzie myśleć o wszystkim jednocześnie.-Zaśmiała się.

-Czyżby?-Uśmiechnąłem się łobuzersko i sekundę później znalazłem się nad nią podpierając się tylko na przedramionach.-A moja księżniczka o czym myśli?-Spytałem przybliżając swoje usta do jej tak, że stykaliśmy się nosami.



-Księżniczka myśli o księciu z bajki, który nie jest z nią do końca szczery.-Powiedziała i pocałowała mnie, delikatnie rozwierając moje usta językiem. Położyłem rękę na jej udzie i przesunąłem trochę wyżej.-No to o czym myślisz?

-Zastanawiam się, czy gdyby nie te wszystkie złe rzeczy, które się wydarzyły.. -mruczałem wodząc nosem po jej szyi-czy bylibyśmy w stanie aż tak bardzo się do siebie zbliżyć. Czy w końcu zrozumiałbym kogo kocham na prawdę.

-A kogo kochasz na prawdę?-Spytała ponownie przybliżając swoją twarz do mojej.

-Zaraz ci pokarzę.-Wymruczałem całując ją czule w usta. Powoli wsunąłem rękę pod T-Shirt, który miała na sobie. Nie widząc żadnego sprzeciwu z jej strony odważyłem się zrobić kolejny krok zdejmując z niej koszulkę całkowicie. Lily przesuwała powolnym ruchem dłonie, które trzymała na moich plecach, w stronę gumki od moich dresów które chwile później zsunęły się z moich bioder. Starałem się przeciągać to najdłużej jak tylko się dało. Chciałem, żeby napięcie między nami wzrosło do maksimum..

Składałem pocałunki na jej szyi. Przesunąłem palcem po jej przyjaciółce. Potem zacząłem kręcić małe kółeczka, delikatnie uciskałem. Wiedziałem, że jej się to podoba. Słyszałem przyśpieszony oddech Lily i cichutkie jęki. Pomału wsunąłem się w nią i zacząłem wykonywać powolne ruchy biodrami. Czułem, że oboje mamy ochotę na to samo. Czule i delikatnie... Czerpałem z tego ogromną przyjemność jednocześnie starając się dać Lily to samo.

Upajałem się cichymi odgłosami wydawanymi przez dziewczynę leżącą pode mną. Mój oddech był chrapliwy i nierówny. W końcu moim ciałem zawładnęło to cudowne uczucie. Sapnąłem głośno wykonując kilka ostatnich ruchów. Przez ciało Lily przechodziły dreszcze i chwile później z jej ust wydobył się głośny jęk. Opadłem na poduszki obok niej starając się uspokoić oddech. Potem wstałem i wyrzuciłem do kosza prezerwatywę.

Kiedy z powrotem położyłem się na łóżku Lily miała przymknięte powieki.

-Hej, żyjesz?-spytałem.

-Nie i chyba jestem w niebie.-Dostałem odpowiedź. Zachichotałem cicho przybliżając swoją twarz do jej. Lily pomału otworzyła oczy. Patrzyłem na nią jak zafascynowany, jakbym patrzył na największe dzieło sztuki. Ewidentnie nim była. Ktoś tak perfekcyjny nie mógł istnieć naprawdę.

-Dlaczego tak a mnie patrzysz?-Spytała.

-Nie, nic, tak tylko.. wiesz.. to był najlepszy seks jaki miałem w całym swoim życiu. Nie blefuję.-Uśmiechnąłem się. Lil nie powiedziała nic. Odwzajemniła tylko uśmiech.

Położyłem się przyciągając Lily do siebie. Dziewczyna położyła głowę na mojej klatce a jedną dłoń na moim brzuchu.

-To było prawdziwe? To co powiedziałeś wcześniej? Że nie chcesz być już z nikim innym?

-Oczywiście, że było prawdziwe!-Odparłem pewnym głosem.-Chciałbym wziąć z tobą ślub, mieć z tobą dzieci.. To znaczy.. oczywiście jeszcze nie teraz ale za jakiś czas, kto wie..

-Ja, Lily, biorę sobie ciebie Zaynie za męża..-Lily wypowiadała te słowa bardzo powoli. Złączyłem razem nasze dłonie.-..i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską.. oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci..

-To zabrzmiało idealnie. I love you always and forever..-Powiedziałem całując dziewczynę w czubek głowy.-Mam pomysł!

-Hmm?

-Zatańczmy!-Wyrzuciłem z siebie z entuzjazmem wstając z łóżka, stając obok i podając rękę Lily.

-Zayn, przecież my jesteśmy kompletnie nadzy!-Lily zaczęła się śmiać.

-No to co z tego? Jesteśmy tu sami.-Poruszałem brwiami. Lily pokręciła głową i podała mi rękę wstając z łóżka. Włączyłem jakąś spokojną melodię i zaczęliśmy tańczyć..

piątek, 15 lutego 2013

14.As much I want feel his touch and stare at myself.

 Kurcze, chciałam wczoraj dodać ten rozdział, ale coś nie wyszło ;/ Musiałam wprowadzić małe poprawki ;) Piszcie, co myślicie! x
czytasz=komentujesz


Nie wiem, która była godzina. Noc. To jedyne, czego byłem w stu procentach pewien . Usłyszałem krzyk, który wybudził mnie z głębokiego snu. Pomału otworzyłem oczy i zobaczyłem trzęsącą się Lily siedzącą skuloną na łóżku. Płakała.

-Lily, co się stało, kochanie?-Spytałem. Na prawdę się zmartwiłem, nie wiedziałem co mogło się stać. Dziewczyna nie powiedziała nic. Wtuliła się tylko we mnie i nadal płakała nie mogąc wydusić z siebie słowa.-Słońce ty moje, powiedz mi, co się stało, bo zaraz oszaleje!

-To był tylko zły sen.-Wyszlochała. Brzmiało to jednak tak, jakby nie mówiła tego do mnie, tylko jakby chciała przekonać samą siebie o tym, że tak jest.-Jesteś tutaj, Zay..

-Oczywiście, że jestem, jak mogłoby mnie przy tobie nie być?-Pogłaskałem ją po głowie.-Cichutko, nie płacz już, kochanie. To był tylko sen.-Powtórzyłem jej własne słowa. Zacząłem śpiewać po cichu, żeby Lil się uspokoiła i ponownie zasnęła. Sam nie zasnąłem prawie do rana zastanawiając się co mogło się przyśnić Lily. Zmartwiłem się i to bardzo. Szczerze? Nigdy nie widziałem jej tak zdruzgotanej.



~*~

Podszedłem do niej i objąłem ją od tyłu w talii przytulając do siebie.

-Lil, co ci się dzisiaj śniło?-Spytałem szepcząc do jej ucha.-Myślałem,że oszaleję, kiedy zobaczyłem cię płaczącą dziś w nocy. Powiedz mi, proszę..

-Na prawdę chcesz wiedzieć?-Pokiwałem głową. Wtedy Lily zaczęła opowiadać. Byłem wstrząśnięty,że coś takiego mogło pojawić się w jej snach. Obróciłem ją przodem do siebie i przytuliłem jeszcze mocniej,żeby poczuła,że naprawdę tu jestem.

-..no i właśnie wtedy się obudziłam.-Skończyła, a jej oczy znowu zwilgotniały.

-Wolałbym,żeby one już nigdy się nie pojawiły.-Wytarłem kciukiem jedną łzę spływającą po jej policzku.-Aniołku, nigdy bym nie dopuścił,żeby stało ci się coś złego.-Pocałowałem ją w czoło.

-Zayn, ty naprawdę myślisz, że płakałam dlatego,że w tym śnie to mi stało się coś złego?

-A nie?-Powiedziałem podirytowany.

-Ty naprawdę jesteś głupi!-Powiedziała a ja zaśmiałem się cicho.-Zayn, ja płakałam, bo do mnie nie dociera,że kiedykolwiek mogłabym stracić ciebie, głupku!-Lily wspięła się na palce i pocałowała mnie w nos.

-Kochanie ty moje, nigdy cię nie opuszczę.-Powiedziałem i cmoknąłem ją w usta.-Wiesz.. tak sobie pomyślałem.. bo jesteśmy ze sobą już dosyć długo,a jeszcze ani razu nie byliśmy na takiej prawdziwej randce.. Co ty na to,żebyśmy wybrali się gdzieś dziś wieczorem? Jak wrócę z pracy?

-Brzmi interesująco.-Powiedziała Lily przygryzając wargę.

-O 18:00 będę z powrotem.-Powiedziałem i wyszedłem z domu. W głowie miałem już całkowicie gotowy plan. Miałem nadzieję, że się uda, że to co planowałem spodoba się Lily.

Lily

-W co ja się ubiorę?-Pisnęłam stojąc przed szafą pełną ciuchów. Odwieczny problem każdej kobiety. Stałam tak może z pół godziny przerzucając ubrania i właściwie doszłam do wniosku, że nie mam co na siebie założyć. Eleanor i Danielle były moją ostatnią deską ratunku. Zadzwoniłam do nich i poszłyśmy na zakupy.

El i Dani miały naprawdę świetny gust. Wspólnie wybrałyśmy kremową sukienkę z obcisłą górą i zwiewnym dołem. Kiedy wróciłyśmy do domu została nam godzina,żebym mogła się przyszykować. Strasznie się denerwowałam. Niby znałam Zayna od wielu lat. Niby byliśmy parą od kilku miesięcy. Ale jeszcze nigdy nie byliśmy na prawdziwej randce. Tak właściwie.. Na prawdziwej randce nie byłam jeszcze z nikim. Nie wiedziałam,jak mam się zachowywać, czego mam się spodziewać.

Na pewno jedną z wielu rzeczy, które łączyły mnie i Zayna było to, że oboje byliśmy trochę.. jakby to ująć.. staroświeccy. Lubiliśmy jak jest prosto, ale ładnie. Postanowiłam więc, że spróbuję się wyluzować i będę całkowicie sobą. Mimo to stres ściskał mi gardło.

-Uspokój się, dziewczyno-powiedziała El.-Makijaż ci spłynie, a to ostatnia rzecz, jakiej byśmy chcieli. Będzie dobrze. No już, wdech i wydech!-Próbowała mnie uspokoić ciemnowłosa dziewczyna.

-Okej, chyba jest lepiej.-Powiedziałam,a potem usłyszałyśmy odgłos otwieranych drzwi frontowych.-Nie, nie jest lepiej.-Wyszeptałam.

-Chodź.-Danielle wyprowadziła mnie z pokoju. Powoli zeszłyśmy na dół. Zayn, kiedy mnie zobaczył, zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu. Ja uśmiechnęłam się niepewnie,a wtedy na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

-Perfekt.-Powiedział. Odetchnęłam z ulgą. Myślałam,że mu się nie spodobam.-To co, idziemy?-Spytał biorąc mnie za rękę. Ja kiwnęłam tylko głową. Kiedy wychodziliśmy odwróciłam się jeszcze w stronę Danielle i Eleanor, które pokazały mi kciuki do góry.-Mam wrażenie,że trochę się denerwujesz.-Powiedział chłopak, kiedy wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy.

-Wydaje ci się.-Próbowałam zachować naturalny ton głosu, na co on zachichotał cicho.

-Mówiłem ci już, że ślicznie wyglądasz?-Spytał patrząc na mnie kątem oka. Zarumieniłam się słysząc to.

-Zawsze miło usłyszeć.-Odpowiedziałam uśmiechając się lekko. Zayn położył swoją dłoń na mojej, spoczywającej na siedzeniu. Spojrzał na mnie i zaczął śpiewać jakąś zupełnie nie znaną mi piosenkę nie odrywając ode mnie wzroku. - Zayn, patrz na drogę, wariacie!

-Nie ufasz mi?-Uniósł pytająco jedną brew .

-Ufam najmocniej na świecie, ale to nie znaczy, że pozwalam ci nas zabić.-Chłopak znowu się zaśmiał przenosząc swoje spojrzenie ze mnie na drogę przed nami. Miałam przeczucie, że ten wieczór zapamiętam na bardzo długo..

sobota, 9 lutego 2013

13. I see you everytime when I close my eyes .

 Pod ostatnim rozdziałem pytaliście, czy to już koniec. Odpowiedź brzmi NIE. To nie jest koniec, jeszcze trochę rozdziałów przed nami ;)
czytasz=komentujesz .


Właściwie nie wiem ile czasu minęło. Tydzień? Miesiąc? Rok? To nie miało dla mnie żądnego znaczenia. Odkąd on odszedł czas płynął zupełnie inaczej. Mimo wszystko ja nadal nie mogłam wykrzesać z siebie dosyć chęci do życia. Co wieczór płakałam patrząc na nasze wspólne zdjęcia, słuchając jego głosu w piosenkach czy oglądając przeróżne filmiki. Często zasypiałam przytulona do jego bluzy wyobrażając sobie jego leżącego obok mnie. Wszystkie jego rzeczy leżały tak, jak je zostawił. Nic nie ruszyłam. Cały czas nie docierało do mnie,że jego już nie ma. Chodziłam ulicami Londynu nie zauważając otaczającego mnie świata. Przed oczami miałam tylko jego. W głowie cały czas słyszałam jego śmiech, jego głos, to, jak mówił,że mnie kocha. Miałam wrażenie, że jest przy mnie,że nie opuścił mnie tak całkiem. Pamiętałam jego dotyk, jego delikatny,acz stanowczy głos, który przypominał o tym,że nadal warto oddychać. Jego czekoladowe tęczówki wpatrujące się we mnie. Samo patrzenie w nie wywoływało u mnie palpitację. Zapach jego perfum, który tak kochałam. To wszystko.. nie mogłam o tym tak po prostu zapomnieć. Czego jeszcze mi brakowało? Jego silnych ramion, które oplatały mnie w talii,kiedy przytulał mnie do siebie. Cały czas pamiętałam również o obietnicy danej Zaynowi. Nie zapomniałam o nim. Jednak nie potrafiłam ułożyć sobie życia bez niego. To zdecydowanie mnie przerastało. Ludzie, których nawet nie znałam podchodzili do mnie na ulicy i mówili, że jest im bardzo przykro. Najczęściej byli to fani. Oni w większości przypadków nie mówili nic. Po prostu mnie przytulali. Wiedzieli chociaż w jakimś stopniu jak się czuję. Oni tez go kochali. Też im go brakowało. „Jak ty mogłeś nas tak wszystkich zostawić, Zayn?” Zadawałam sobie to pytanie codziennie, a potem rugałam siebie w myślach za to, że go obwiniam. Przecież to nie była jego wina.

Siedziałam na cmentarzu. Przychodziłam tutaj codziennie przynosząc jedną różę. Każdego dnia mogłam spędzić tu nawet kilka godzin mówiąc do niego. Opowiadałam mu o tym, co działo się u mnie, u innych. O tym, jak się czułam. Wiedziałam, że tak czy tak mnie słyszał. Ale to nadal bolało. Patrzenie na jego imię i nazwisko na nagrobku. Że nie mogłam już się do niego przytulić. Że już nigdy nie poczuję smaku jego ust. To zdecydowanie za wiele jak dla mnie.

-On byłby z ciebie dumny, Lily.-Usłyszałam znajomy głos.-Doskonale sobie radzisz.-Harry usiadł obok mnie.

-Właśnie w ogóle sobie nie radze, Harry-rozpłakałam się przytulając do chłopaka.-Tak strasznie mi go brakuje..

-Wiem, Lily. Nam wszystkim go brakuje.-Powiedział Hazz ocierając pośpiesznie jedną łzę spływającą po jego policzku. Jakby nie chciał, żebym widziała, że również płacze.-Chodź, Lil. Zabiorę cie do domu. Nie możesz tak tu siedzieć, będzie ci zimno.

Niektórzy mówią, że miłość jest najsilniejszym uczuciem, jakie osoba może czuć. To wyprzedza każde włókno w tobie, tkając przejście przez twoją duszę i zabijając cię od środka. To pogarsza twój zdrowy rozsądek, powodując, że potrafisz zrobić głupie rzeczy w imię miłości.”*

*Fragment „99 Days Without You” .

środa, 6 lutego 2013

12. Cause there'll be no sunlight if I lose u bayby..

 Pierwsze co chcę powiedzieć to to, że przepraszam że taki krótki. Na prawdę przepraszam i przepraszam za to, że następny też najprawdopodobniej taki będzie.. A z tych miłych rzeczy to dziękuję za komentarze i liczę na więcej :D Mwah, I love u all xx
czytasz=komentujesz



Weszliśmy do dobrze oświetlonej sali szpitalnej. Czuć było specyficzny dla wszystkich szpitali zapach. Szczerze go nienawidziłam. Nie kojarzył mi się zbyt dobrze. Wszyscy już tam byli. Ja jednak nie zwracałam na nikogo uwagi. Dla mnie najważniejszy był on. Leżał nieprzytomny na łóżku. Jego włosy były trochę rozczochrane, usta lekko rozchylone a jego klatka unosiła się powolnym rytmem. Nadal oddychał. Rozpłakałam się na dobre i podeszłam do niego siadając na krzesełku obok.

-Co się stało?-Spytałam patrząc mokrymi od łez oczami na Zayna. Drżącą dłonią dotknęłam jego policzka.

-Miał wypadek samochodowy. Podejrzewamy,że mógł być umówiony z Jonniem.-Powiedział smutnym głosem Niall podając mi małą karteczkę z byle jak napisanym na niej adresem.

Dotknęłam ręki bruneta i lekko ją ścisnęłam.

-Jesteś głupi, wiesz?-Powiedziałam do niego, mimo tego,że on i tak nie mógł tego usłyszeć.-Zabiję cię, jeśli cię stracę, Zayn..

-Najgorsze jest to,że..-Zaczął Harry, po czym Liam zgromił go wzrokiem. Oni nie chcieli mi o czymś powiedzieć, tylko nie wiedziałam o czym. Właściwie nie wiem, czy chciałam to wiedzieć. Po reakcji Liama domyślałam się,że to może być coś strasznego. Mimo to spytałam. Wolałam znać nawet najgorszą prawdę.

-Co jest najgorsze?-Spytałam srogim tonem.-Co się dzieje? Przecież on się z tego wybudzi, tak?

-No właśnie chodzi o to,że lekarze mówią,że to właściwie nie możliwe,żeby się wybudził.-Wyszeptał Louis.-Te wszystkie obrażenia są dosyć poważne i on..

Z moich oczu zaczęło płynąć jeszcze więcej łez niż dotychczas. To nie mogła być prawda, on na pewno się obudzi i będziemy ze sobą szczęśliwi już do końca.

-Tak mi przykro, kochanie..-Szepnęła Danielle, która również miała łzy w oczach. Nie mogłam sobie jakoś tego wyobrazić. Że jego nie będzie,że znowu zostanę sama.. Rozpłakałam się jeszcze bardziej (to było w ogóle możliwe?) I przytuliłam się do blondyna stojącego obok mnie wypłakując oczy w jego koszulkę. Chyba nie miał nic przeciwko.

-Nie płacz, mała, wszystko będzie dobrze.-Powiedział Niall głaszcząc mnie po głowie. "Nic już nigdy nie będzie dobrze, jeśli on się nie obudzi" pomyślałam w ogóle nie przejmując się tym, że wraz z moimi łzami spływa mój makijaż plamiąc koszulkę Horana. Dla mnie nie liczyło się już nic oprócz nieprzytomnego chłopaka leżącego na łóżku.

-Lily..-usłyszeliśmy nagle słaby głos. Głos, który tak kochałam..Podniosłam wzrok i spojrzałam na niego. Na mężczyznę mojego życia. Patrzyłam w jego oczy zdając sobie sprawę z tego, że być może widziałam je po raz ostatni. -Proszę cię, uśmiechnij się, kochanie.-Powiedział ściskając delikatnie moją rękę.-Dla mnie, ostatni raz. Proszę..-Uśmiechnęłam się lekko przez łzy. Nie byłam w stanie nawet wydusić z siebie słowa.-I właśnie taką chcę cię zapamiętać. Uśmiechniętą, radosną-mówił cały czas a jego głos powoli słabł.-Poradzisz sobie beze mnie, skarbie.

-Nie poradzę sobie, Zayn.-Powiedziałam szlochając.-Proszę, nie odchodź,zostań ze mną, proszę..

-Poradzisz sobie. Obiecaj. Obiecaj,że ułożysz sobie życie z kimś innym. Obiecaj.-Kiwnęłam głową na tak, chociaż przyszło mi to z trudem. Trudno było mi obiecać mu to wszystko. Ale musiałam.-Kocham cię, Lil. Nigdy o tym nie zapominaj.-To były jego ostatnie słowa. Nigdy więcej nie usłyszałam jego głosu.

Kilka dni później odbył się pogrzeb. Tylko najbliżsi. Nikt więcej. Kiedy widziałam, jak spuszczają jego ciało w trumnie do wykopanego dołu.. Harry musiał mnie powstrzymać,żebym się nie rzuciła za nim. Rozpłakałam się wtulona w chłopaka, który nawet nie próbował mnie uspokajać. Wiedziałam,że on też płakał. Wszyscy płakali.

sobota, 2 lutego 2013

11. As long as you love me

Jestem z kolejnym rozdziałem :) Może dodaję go dosyć szybko, ale pewna osóbka bardzo mnie o niego męczyła ;) 
Jeśli macie jakieś pytania..  ASK .
czytasz=komentujesz .



Obudziłam się i przetarłam oczy. Byłam sama w salonie i leżałam na sofie przykryta kocem. Słyszałam ciche glosy do dobiegające z kuchni. Pomału zaczęło do mnie docierać, co stało się wczoraj wieczorem. Marzyłam tylko o jednej rzeczy-żeby zapomnieć.

Wstałam i pomału przeszłam do pomieszczenia obok. Kiedy Danielle, Eleanor i Zayn mnie zobaczyli od razu zamilkli. No tak, czyli rozmawiali o mnie.

Zayn wstał z miejsca i podszedł do mnie. Przytulił mnie do siebie a ja wtuliłam się w niego jak mała małpka. Potem spojrzałam pytającym wzrokiem na dziewczyny siedzące przy stole.

-Chciałyśmy zobaczyć, czy wszystko w porządku.-Powiedziała Danielle odpowiadając na moje nieme pytanie. Uśmiechnęłam się do nich z wdzięcznością.

-Kochanie, chodź coś zjeść, na pewno jesteś głodna.-W zasadzie w ogóle nie byłam, ale nie mówiłam nic, tylko usiadłam przy stole i wzięłam do reki kanapkę z talerza, który podsunął mi Zayn. Mimo wszystko poczułam się lepiej po zjedzonym posiłku.

-Co chciałabyś robić?-Spytał mój bohater.-Może jakiś film?

-Nie chcę siedzieć w domu.-Powiedziałam słabym głosem. Mimo wszystko jeszcze nie doszłam do siebie.-Chodźmy gdzieś. Może do parku nad Tamizę.

-Oczywiście, kotku. Zadzwonię tylko po chłopaków.-Powiedział i wyszedł z kuchni. Zostałyśmy z dziewczynami same. Widać było, że Zayn bał się. Ale nie o siebie, tylko o mnie. Wiedziałam, że dzwonił po chłopaków, żeby w razie czego zapewnić mi dodatkową „ochronę”. Czy on czasem nie przesadzał?

-Lily, jak się czujesz?-Spytała z troską w glosie Eleanor.

-W porządku, dziękuję.-Uśmiechnęłam się lekko.

Pół godziny później wszyscy, łącznie z chłopakami, siedzieliśmy nad Tamizą. Opierałam się plecami o klatkę Zayna. Patrzyłam przed siebie i napawałam się prześlicznym widokiem. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Co cię tak ucieszyło, jeśli można wiedzieć?-Spojrzałam w górę i zobaczyłam wpatrujące się we mnie brązowe tęczówki.

-Dziękuje, Zayn.-Powiedziałam pomijając zadane mi przed chwila pytanie.-Dziękuje za to, że przy mnie jesteś. Że mi pomagasz. Za wszystko.-Chłopak uśmiechnął się do mnie.-Pocałuj mnie, Zayn.-Szepnęłam, a on złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Miałam wrażenie, ze Zayn boi się mnie dotykać, żeby mnie nie przestraszyć. Po tym, co się stało..-Wam tez chłopcy dziękuje.-Zwróciłam się do pozostałej czwórki.

-No proszę bardzo, kogo my tu mamy.-Usłyszeliśmy głos, który postawił nas wszystkich na równe nogi.

-Co ty tu robisz?-Warknął Zayn widząc Perrie i jej brata i przytulając mnie do siebie jakby chciał pokazać, że nie ma sobie za dużo wyobrażać bo on teraz był ze mną. 

-No widzisz, kochanie, przyszłam ci powiedzieć o naszym dziecku.-Powiedziała z wyraźnie przerysowanym uśmiechem blondynka.

-Słucham?-Powiedział Zayn z niedowierzaniem wyraźnie zbity z tropu.-Jakim dziecku?-Ja patrzyłam na Zayna kompletnie nie wiedząc o co chodzi.

-Naszym dziecku, kotku.-Powiedziała odsłaniając widoczny już brzuszek. Brat Perrie zaczął się śmiać.

-A ciebie co śmieszy?-Warknął Louis do Jonnie'ego. Chłopaki również już stali i byli gotowi na wszystko.

-To jest niemożliwe..

-A jednak. Więc teraz możesz zostawić tą tutaj-Spojrzała na mnie-i wrócić do mnie.

-Perrie, jeśli,byłby mądry to już dawno by ja zostawił. Żaden normalny facet nie chciałby mieć dziewczyny, którą ktoś zgwałcił.-Zadrwił Jonnie.

-Skąd o tym wiesz?-Spytał Zayn, w którym wyraźnie wrzało ze złości.-To ty to zrobiłeś!-Jonnie tylko się zaśmiał.-Zabiję cię.-Chłopak wypuścił mnie z objęć i ruszył na Jonnie'ego-Zabiję cię.

-Zayn, proszę cię! Nie warto!-Próbowałam go powstrzymać, ale to nic nie dało.-Chłopaki, proszę was, zróbcie coś, przecież on go zabije!-zwróciłam się zrozpaczonym głosem do reszty. Jonnie był na prawdę wielki, Zayn nie miał z nim żadnych szans. Kiedy w końcu chłopaki zdołali ich od siebie odciągnąć Zayn miał rozciętą brew, a Jonnie tylko uśmiechał się drwiąco. Mulat cały czas wyrywał się chłopakom, ale w końcu dal sobie spokój. Splunął tylko Jonniemu pod nogi i odwrócił się. Podszedł do mnie, objął mnie ramieniem i poszliśmy do domu. Nigdy nie widziałam go tak wściekłego.

-Zayn..-szepnęłam, kiedy byliśmy już w domu.

-Teraz możesz mnie zostawić, Lil. Wiem,że mnie nie chcesz. Nawaliłem. Nie zdołałem cię ochronić przed tym sukinsynem. Poza tym mam dziecko z inną I..

-Zayn, zamknij się, do cholery!-Krzyknęłam, ale szybko się opanowałam. Podeszłam do niego I położyłam dłonie na jego policzkach.-Czy ja wyglądam, jakbym chciała cię rzucić?

-A nie chcesz?

-Kotku, przecież to może wcale nie być twoje dziecko. Przecież ona kilka dni później poszła do łóżka z innym. Może to jego. Nie pomyślałeś o tym?

-Nie, ja.. nie patrzyłem na to w ten sposób.-Powiedział ciut zdezorientowany.-A co, jeśli faktycznie będzie moje?

-To wtedy będziesz musiał sam zdecydować, co chcesz zrobić. Poradzimy sobie.-Wspięłam się na palce I pocałowałam go w usta.

-Ale temu Jonniemu nie podaruję!-Warknął.-Skrzywdził cię i pożałuje tego.

Kilka dni później siedziałam w salonie i czytałam książkę. Wszyscy zdążyliśmy już trochę ochłonąć po tym, co się stało. Emocje opadły i było w miarę dobrze. Nawet Zayn, któremu mimo wszystko było z tym wszystkim najciężej. On cierpiał najbardziej z nas wszystkich. Ja zdążyłam zapomnieć o gwałcie, ale on nie. w dodatku do mediów wyciekła już informacja o ciąży Perrie...

Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Wstałam i otworzyłam. To był Liam. Przeraziłam się, kiedy zobaczyłam jego minę.

-Liam, co jest?-Spytałam.

-Lily, Zayn.. stało się coś strasznego.