wtorek, 16 kwietnia 2013

21. The city of love .

A więc bardzo przepraszam (znowu), że tak długo musieliście czekać, ale kompletnie nie miałam czasu, żeby dodać ten rozdział. Ale dodaję i mam nadzieję że wam się spodoba i zostawicie po sobie baaaaardzo dużo komentarzy ;)
Mam taki pomysł, że w ramach zadośćuczynienia mogłabym wam przetłumaczyć oneshota o Zarrym, którego niedawno znalazłam, ale to od was zależy. Piszcie w komentarzach, czy chcecie ;)




Kiedy wylądowaliśmy i wysiedliśmy z helikoptera zorientowałam się, że jesteśmy na jakimś wysokim budynku, prawdopodobnie wieżowcu. Miasto w którym aktualnie byliśmy mimo późnej pory tętniło życiem. Ciemność nocy rozświetlały uliczne latarnie, światła samochodów oraz palące się w budynkach światła.

-Gdzie my jesteśmy?-Spytałam zaciekawionym głosem.

-Spójrz tam.-Poinstruował mnie chłopak odwracając mnie w druga stronę. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę, kiedy spojrzałam w kierunku wskazanym przez Zayna. Odruchowo zasłoniłam usta dłonią.

-Zayn, to jest..


-Paryż, kochanie.-Dokończył za mnie Zayn a w moich oczach momentalnie zaszkliły się łzy.

Tym, co pokazał mi chłopak była przepięknie oświetlona wieża Eiffela. Tak, to BYŁ Paryż, jednak ja nadal nie wierzyłam w to, co widzę. O Paryżu marzyłam od zawsze, a teraz Zayn spełnił moje marzenie. Nie miałam żadnych wątpliwości, że to ten jedyny. Że to mężczyzna mojego życia.

Nie potrafiłam nad sobą zapanować i rzuciłam się chłopakowi na szyje. Ten ze śmiechem przytulił mnie do siebie zaplatając swoje ręce na moich plecach i okręcił nas wokół własnej osi. Potem postawił mnie na ziemi uśmiechając się od ucha do ucha.

-Hej, nie płacz, księżniczko-powiedział, ocierając słonawy płyn spływający po moim policzku kciukiem. Wiedziałam, że musiałam szybko nad sobą zapanować, jeśli nie chciałam, żeby mój starannie zrobiony makijaż rozpłyną się pod wpływem łez.-Dlaczego płaczesz?

-Bo ja po prostu..Zayn, nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś tak pięknego!-Udało mi się powiedzieć w miarę spokojnym i opanowanym głosem.

-To znaczy, ze ci się podoba?-Spytał trochę niepewnym głosem.

-Oczywiście,że mi się podoba! Dziękuje, Zayn.-Powiedziałam i znowu wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka obejmując go w pasie. Poczułam jak chłopak delikatnie gładził mnie po włosach i pocałował w czubek głowy.-Tylko.. tak się zastanawiam.. co to za szczególna okazja, że postanowiłeś zrobić mi taką niespodziankę?

-Lily.. wiesz jaki mamy dzisiaj dzień?-Pokiwałam głową na nie.-19 lipca. Nasza..

-..rocznica..-dokończyłam szeptem a potem poczułam się tak głupio, jak jeszcze nigdy dotąd. Jak ja mogłam zapomnieć o tak ważnym dla nas obojga dniu?-Zayn, j-ja zapomniałam.. nawet nie wiesz jak bardzo jest mi głupio! Czuje się jak ostatnia idiotka! Ty dla mnie robisz coś takiego, a ja nawet prezentu dla ciebie nie mam i..

-Ciii.. to nie ważne. Ważne, że jesteś tutaj teraz ze mną. Nic więcej się nie liczy.

-Zayn, ale ja..

-Nie przejmuj się, kochanie. Wiesz co będzie dla mnie najlepszym prezentem? Jeśli zgodzisz się dotrzymać mi towarzystwa dziś wieczór.-Chłopak wypuścił mnie ze swoich objęć i dopiero teraz dostrzegłam nakryty dla dwóch osób okrągły stół. Jasnofioletowy obrus, białe talerze, jasne serwetki zawinięte w stożki postawione obok talerzy. Po ich drugiej stronie stały lampki na wino, którego jednak nigdzie nie zauważyłam.

Zayn poprowadził mnie w stronę stołu i-jak na dżentelmena przystało-odsunął mi krzesło, żebym mogła usiąść. Potem sam zajął miejsce po drugiej stronie stołu. Chwile później podszedł do nas ubrany w czarny smoking kelner (skąd on się wziął?) i nalał nam do kieliszków białego wina. Potem znowu gdzieś zniknął.

Patrzyłam na to wszystko z niedowierzaniem. Byłam w bardzo pozytywnym szoku. Zayn pomyślał o najdrobniejszych szczegółach.

-Dlaczego nic nie mówisz?-Spytał brunet kładąc dłoń na mojej leżącej na stole.-Coś nie tak?

-Nie, ja.. po prostu się nie spodziewałam. No wiesz.. tego wszystkiego. Musiało cię to dużo kosztować.

-Ja po prostu chciałbym, żebyś czuła się przy mnie jak księżniczka. Bo nią jesteś. Dla mnie.

-Chyba trafiłam do właściwej bajki.-Uśmiechnęłam się. Chłopak ten uśmiech odwzajemnił, ściskając jednocześnie delikatnie moja dłoń.

Po zjedzeniu kolacji, którą przyniósł nam ten sam kelner, a która okazała się wyśmienita, Zayn wstał ze swojego miejsca, podszedł do mnie i uśmiechnął się lekko.

-Miałabyś może ochotę zatańczyć?-Spytał wyciągając rękę w moja stronę. Podałam mu swoją dłoń i skinęłam głową.

Odeszliśmy kawałek dalej. Położyłam dłoń na ramieniu chłopaka, podczas gdy on objął mnie w talii. Palce drugiej dłoni splotłam z palcami bruneta i zaczęliśmy bujać się do muzyki płynącej z niezidentyfikowanego przeze mnie źródła. Zayn przytrzymywał mnie jedna ręką przy sobie, jakby bał się, że mogę gdzieś zniknąć. Nasze czoła były złączone a my co chwilę muskaliśmy się ustami chcąc pokazać drugiej osobie jaka jest dla nas ważna.

~*~

Weszliśmy do domu cały czas się całując. Nawet się nie zorientowałam, kiedy Zayn zatrzasnął drzwi i przeparł mnie do nich. Moje ręce spoczywały skrzyżowane na ramionach Zayna, ten zaś obejmował mnie w talii. Żadne z nas nie chciało odsunąć się chociażby na milimetr. Byliśmy zbyt spragnieni siebie. Nasze pieszczoty zaczęliśmy już w limuzynie cały czas się dotykając i chcąc być jak najbliżej siebie. Podczas jazdy cały czas czułam ciepłą dłoń Zayna na moim udzie. Już nie liczyłam ile razy nasze języki złączyły się tego wieczoru.

Mimo wszystko musieliśmy zaczerpnąć odrobinę powietrza. Przestaliśmy się całować dysząc ciężko, cały czas stykając się ciałami.

-Dałabyś mi piętnaście minut? Mam na dzisiaj jeszcze jedna niespodziankę.-Powiedział Zayn. Jego klatka piersiowa cały czas unosiła się i opadała trochę szybciej niż zwykle, pokazując jak jego serce przyspieszyło przez nasze pocałunki. Moje serce również bilo jak oszalałe.

-Hmm.. no nie wiem, czy wytrzymam bez ciebie tak długo..-odpowiedziałam przygryzając wargę. Wiedziałam, jak to na niego działa.

-Postaram się pospieszyć-odpowiedział Zayn całując mnie jeszcze przez moment. Potem wbiegł po schodach na górę przeskakując po dwa-trzy stopnie.

Zay zawołał mnie na górę około dziesięciu minut później. Weszłam po schodach, wcześniej zdejmując buty. Uchyliłam lekko drzwi naszej sypialni i zaniemówiłam z wrażenia. W pokoju panował mrok, jednak dzięki wątłemu światłu płynącemu z łazienki mogłam dostrzec ścieżkę z płatków róż prowadzącą właśnie do łazienki. Ruszyłam tym tropem.
Drzwi do łazienki zostały przeze mnie uchylone mocniej.

-Wow.-wyrwało mi się, kiedy zobaczyłam, co przygotował.

Jedynym źródłem światła były porozstawiane po całej łazience świeczki. Woda w wannie “przyozdobiona“ była puszystą pianą, na której również widniały płatki róż.

-Podoba ci się?-Spytał usatysfakcjonowanym głosem chłopak widząc moja reakcje. Zadał to pytanie już drugi raz tego wieczora. Skinęłam tylko kilka razy głową na tak.

Zayn podszedł do mnie, złapał mnie za ręce i poprowadził lekko w głąb łazienki, gdzie kolejny raz tego wieczoru złączył nasze usta w pocałunku.

~*~

Po wspólnej kąpieli przeszliśmy do sypialni i położyliśmy się na łóżku. Miałam na sobie czarne figi i stanik tego samego koloru. Jedynym elementem ubioru Zayna były szare bokserki od Kelvina Claina. Śmiał się, kiedy powiedziałam mu, że jego tyłek wygląda nieziemsko w tych bokserkach.

-A myślałem, że to tylko ja patrze na twój tyłek. Jak widać nie..

Leżałam wtulona w jego klatkę piersiową i czułam, jak chłopak jeździ opuszkami palców po moim ramieniu. Napawałam się słodkim zapachem jego ciała, który ewidentnie był moim ulubionym zapachem.

-Kochanie?-Usłyszałam i uniosłam głowę lekko do góry. Zayn pocałował mnie bardzo czule i namiętnie błądząc opuszkami palców od mojego ramienia aż do bioder. W jednej sekundzie chłopak znalazł się nade mną. Podkuliłam lekko nogi pozwalając mu ułożyć się pomiędzy nimi.-Myślisz czasami o kimś innym-mowił w przerwach pomiędzy kolejnymi pocałunkami-kiedy się całujemy, albo kiedy się kochamy?-Delikatnie muskał wargami moje policzki.

-Odbiło ci?-Spytałam lekko zbita z tropu.-Oczywiście, że nie myślę o nikim innym niż o tobie! Jak mogłabym myśleć o kimś innym mając takiego faceta obok siebie?

-Bardzo dobrze..-wymruczał wodząc nosem po mojej szyi.-Bardzo dobrze.. wiem, ze nikt oprócz mnie nie potrafiłby wywołać tych słodkich rumieńców na twojej buzi.-Pocałował mnie delikatnie w policzek.-Nikt oprócz mnie-kontynuował swoją wyliczankę-nie znalazłby tego czułego punktu o tutaj-pocałował miejsce za moim prawym uchem. Przymknęłam oczy czekając na ciąg dalszy.-Nikt oprócz mnie nie mógłby sprawić, że cała drżysz z przyjemności.-Składał mokre pocałunki na mojej szyi. Wplotłam palce mojej prawej dłoni w jego kruczoczarną czuprynę a drugą delikatnie zaczęłam ściskać prześcieradło.-Nikt oprócz mnie nie potrafiłby dotykać cię w taki sposób..-Delikatnie zaczął masować moje piersi a z moich ust wydobył się niekontrolowany, przeciągły jęk.-Nikt inny nie sprawiłby ci takiej przyjemności samą obecnością.-Położył obie dłonie na moich biodrach.-Jesteś taka piękna, Lily..-Zaczął całować mnie po brzuchu. W pewnym momencie poczułam, jak zasysa skórę lekko powyżej moich majtek robiąc mi w tym miejscu malinkę.-Nikt nie potrafiłby zrobić ci tak dobrze, jak ja.-Pocałował mnie przez materiał bielizny wywołując u mnie dreszcze podniecenia. Moja dłoń zacisnęła się na jego włosach, kiedy poczułam, jak lekko wsuwa dłoń w moją bieliznę, jakby chciał ją zdjąć.-Pozwól mi sprawić ci przyjemność. Proszę..-Skinęłam delikatnie głową a Zayn powoli zsunął bieliznę z moich bioder. Czekając na dalsze poczynania mojego chłopaka, ułożyłam wygodnie głowę na poduszkach i zamknęłam oczy.-Nie, nie zamykaj oczu.-Poprosił.-Chcę, żebyś patrzyła..

~*~

Zayn

Obudziłem się przytulony do Lily, obejmując ją ciasno rękoma. Moja głowa spoczywała na jej klatce. Nasze nogi były splatane ze sobą a ciała przykryte kołdrą. Lily najwyraźniej już nie spala.
Czułem, jak delikatnie bawi się moimi rozczochranymi włosami. Wyczułem jej dłoń blisko mojej i splotłem razem nasze palce. Słyszałem jej serce, bijące równym rytmem.

Cały wczorajszy wieczór uświadomił mi coś bardzo ważnego. Już wiedziałem, co powinienem zrobić. Co zrobiłby każdy tak szalenie zakochany mężczyzna na moim miejscu.

Zamruczałem z niezadowoleniem, kiedy poczułem, że dziewczyna próbuje wyswobodzić się z mojego uścisku i przytuliłem ją jeszcze mocniej do siebie.

-Zayn..-usłyszałem jej westchniecie. Wiedziała, że już nie spałem.-Wypuść mnie.

-Podaj jeden konkretny powód, dla którego miałbym cię wypuścić.-Mój głos był jeszcze trochę zaspany i lekko zachrypnięty.

-Bo musisz iść do pracy a ja muszę zrobić ci śniadanie?-Lily znowu próbowała uwolnić się z mojego żelaznego uścisku, ale i tym razem jej nie wypuściłem.

-Nic nie musimy.. możemy jeszcze trochę pospać.


sobota, 6 kwietnia 2013

20. It's everything for you .

Heeej! :D Na początku chciałabym wam powiedzieć WIEEEEEEEEEEELKIE DZIĘKI za ilość komentarzy pod poprzednim rozdziałem :D Na prawdę jestem bardzo, ale to bardzo pozytywnie zaskoczona :D Dziękuję ;*
A teraz powiem wam tak dla odmiany, że.. podoba mi się ten rozdział haha :D Piszcie co myślicie na temat rozdziału i na temat nowego wyglądu bloga ;)
czytasz=komentujesz




Wróciłam do domu po pracy. Wspominałam już, że pracuję w Starbucksie? Fakt faktem od niedawna, ale lubiłam tą pracę. Zawsze było coś do zrobienia, po za tym miałam kontakt z ludźmi. Zjawiały się tam różne osobowości. Często były to młode dziewczyny, które kupowały kawę tylko dla kubka z zielonym logo. Moim zadaniem była tylko realizacja zamówień i wypowiedzenie milion razy dziennie “Zapraszamy ponownie, miłego dnia“. Czasami ludzie opowiadali nużące opowieści o swoim życiu. Mimo wszystko lubiłam ich słuchać.

Po przekroczeniu progu domu zdałam sobie sprawę z tego, że jest jakoś dziwnie cicho. Zayn miał wrócić dziś do domu szybciej, jednak, jak się domyśliłam, jeszcze go nie było.

Ruszyłam wolnym krokiem na górę do sypialni po drodze zrzucając trampki z moich stop z zamiarem przebrania się w coś luźniejszego. Byłam bardzo zaskoczona, kiedy weszłam do sypialni.
Na łóżku leżała prześliczna jasnoróżowa sukienka a obok niej spoczywały czarne sandałki na wysokim obcasie. Kiedy podeszłam bliżej zorientowałam się, że na sukience leży mała karteczka na której spostrzegłam znajome pismo Zayna.

To na wieczór, przygotowałem małą niespodziankę. Mam nadzieje, że ci się spodoba. Jestem pewien, że będziesz w niej wyglądała idealnie. Wrócę wieczorem, bądź gotowa o 20. Kocham, Zayn xx

Cały czas trzymając w ręku mały skrawek papieru, położyłam się na łóżku, przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Byłam bardzo ciekawa, co ten wariat kombinował. Wiedziałam, że po nim można spodziewać się dosłownie wszystkiego.

Powoli wstałam i spojrzałam na ubrania leżące na pościeli. Nie powiem-miał chłopak gust. Idealnie wiedział, co mi się podoba.

Postanowiłam wziąć prysznic, żeby odświeżyć się po całym dniu pracy i przygotować się na wieczór. Zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i weszłam pod prysznic puszczając ciepłą wodę. Czułam jak stróżki wody spływają po moim ciele sprawiając mi tym wielka przyjemność. Umyłam moje długie włosy szamponem o zapachu brzoskwini. Zayn ostatnio stwierdził, że uwielbia ten zapach.

Biorąc prysznic cały czas myślałam o brunecie, który skradł moje serce. Był najważniejszą osoba w całym moim życiu. Nie chciałam go stracić. Nie przeżyłabym bez niego nawet minuty a co dopiero całego życia.

Po około piętnastu minutach zakręciłam wodę i wyszłam spod prysznica. Moje wilgotne jeszcze ciało owinęłam puszystym ręcznikiem, a w drugi zawinęłam mokre włosy. Na toaletce w łazience postawiłam wszystkie potrzebne do zrobienia się na bóstwo rzeczy. Najpierw zdjęłam ręcznik z włosów, dokładnie je rozczesałam i wysuszyłam suszarką. Potem osuszyłam swoje ciało i założyłam wcześniej wybrany przez siebie komplet bielizny.

Przeszłam do pokoju wzięłam z łózka sukienkę. Powoli założyłam ją na siebie. Miałam mały problem z zamkiem z tylu, ale szybko poradziłam sobie z nim. Potem na nogi założyłam wybrane przez Zayna dla mnie obuwie. Stanęłam przed lustrem i przyjrzałam się sobie. Z satysfakcją stwierdziłam, że wyglądam.. ładnie. Sukienka była do kolan. Miała krótkie rękawki i niezbyt duży dekolt.

Po stroju, który wybrał dla mnie mój chłopak stwierdziłam, że to, co dla mnie przygotował, musi być naprawdę wyjątkowe. Ciągle mnie czymś zadziwiał.

Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Została mi jeszcze niecała godzina.

~*~

Dzwonek do drzwi zadzwonił za pięć ósma. Akurat spryskiwałam włosy, ułożone w delikatne fale, odrobina lakieru, żeby się nie rozsypały. To nie mógł być Zayn. On nigdy nie ozywał dzwonka. W końcu to był też jego dom.

Zeszłam po schodach na dół, przeszłam przez korytarz i otworzyłam drzwi frontowe. Na zewnątrz nie było nikogo. Tak mi się przynajmniej wydawało. Jednak kiedy spojrzałam w dół otworzyłam usta ze zdziwienia. Przede mną stał olbrzymi kosz z wieeelkim bukietem czerwonych róż. Takich, jakie lubiłam najbardziej. Pośród kwiatów dostrzegłam małą karteczkę.

Wyjdź przed dom, kochanie xx

Zrobiłam tak, jak nakazał mi ten krotki liścik. Niepewnym krokiem wyminęłam kosz z kwiatami i zrobiłam kilka kroków na przód. Wtedy poczułam jak ktoś łapie mnie w talii. Tak się przestraszyłam, że zaczęłam krzyczeć.

-Ciiiiii-usłyszałam znajomy głos.-Nie krzycz, bo sąsiedzi nie będą zbyt zachwyceni.

-Zayn, to ty !-Wtuliłam się w chłopaka obejmując go w talii. Moje serce nadal bilo jak oszalałe.

-Tak, ja-usłyszałam jego słodki śmiech.-A kogo się spodziewałaś?

-Nie, ja.. po prostu.. się przestraszyłam bo tak się zakradłeś i w ogóle i.. nie rób mi tego więcej! Przez ciebie mogłam na zawal umrzeć!-Odsunęłam się od niego i uderzyłam go z otwartej dłoni w klatkę piersiowa (miałam nadzieję, że nie zrobiłam tego zbyt mocno).

Dopiero teraz przyjrzałam się temu, w co był ubrany. Miał na sobie czarne spodnie od garnituru, białą koszulę i czarny krawat. Coraz bardziej nie wiedziałam co mam myśleć na temat tego, co miał w planach, a o czym ja nie miałam zielonego pojęcia.

-Przepraszam, słońce, nie chciałem cię przestraszyć.-Pocałował mnie w czoło. Cała moja złość ulotniła się w jednym momencie. Chciałam już zobaczyć tą niespodziankę.

Zayn wstawił do salonu kosz z kwiatami, który od niego dostałam i zamknął drzwi frontowe. Nie wzięłam nic do okrycia. Mieliśmy środek lata, było wystarczająco ciepło.

Chłopak wziął mnie za rękę i poprowadził kawałek dalej. Szliśmy krótką chwilę chodnikiem wzdłuż ulicy aż zatrzymałam się jak wryta.

-Co do..

-Zapraszam.-Zayn uśmiechnął się od ucha do ucha otwierając przede mną drzwi do ogromnej, czarnej limuzyny. Byłam w stanie dostrzec ją jedynie dzięki ulicznym latarniom, które rozpraszały mrok wokół nas.

Spojrzałam na Zayna trochę niepewnie, jednak on zachęcił mnie do wejścia do środka gestem reki.
Kiedy obydwoje osiedliśmy w środku na obitymi ciemną tapicerką siedzeniami. Zayn zamknął drzwi i dal kierowcy sygnał ręką. Nie mówiłam nic, bo nie ufałam mojemu głosowi. Nie wiem z jakiego powodu byłam lekko.. zestresowana. Moja ciekawość rosła z każdą sekundą.

Chłopak przytulił mnie do siebie a ja ułożyłam głowę na jego ramieniu.

-Dziwie się, że jeszcze nie spytałaś, dokąd cię zabieram.

-Właściwie chciałabym spytać, ale wiem, że i tak mi nie powiesz, wiec podaruje sobie.-Zayn zaśmiał się cicho słysząc moją odpowiedź. Odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy i założył go za ucho, dotykając przy tym lekko mojego policzka.

-Wiedziałem, że będzie pasować idealnie.-Powiedział cichym, w moim mniemaniu bardzo podniecającym głosem chyba bardziej do siebie niż do mnie. Domyśliłam się, że miał na myśli moją sukienkę.

Jechaliśmy maksimum piętnaście minut. Kiedy auto się zatrzymało, Zayn wysiadł pierwszy, a potem pomógł wysiąść mi podając mi swoja dłoń. Po opuszczeniu pojazdu rozejrzałam się dookoła mając nadzieję, że w końcu dostane odpowiedz na pytanie dręczące mnie od kiedy tylko wróciłam z pracy. Spojrzałam na Zayna lekko zdezorientowanym wzrokiem, kiedy zorientowałam się, gdzie jesteśmy. Byliśmy na lotnisku.

Chłopak zaśmiał się widząc moja minę i po raz kolejny tego wieczoru wziął mnie za rękę prowadząc w obranym przez siebie kierunku. Nie pytałam o nic, tylko posłusznie dreptałam za nim.

Zauważyłam, że jakieś kilkadziesiąt metrów przed nami stoi uruchomiony helikopter. Robił bardzo dużo hałasu i olbrzymi wiatr. Zorientowałam się, że to on jest naszym celem, co wywołało u mnie nagły skok adrenaliny. Prawda była taka, że nigdy nie leciałam ani samolotem ani helikopterem tym bardziej. Ścisnęłam mocniej rękę bruneta mając nadzieję, że to doda mi odrobinę odwagi.

-Hej, chyba się nie boisz, co?-Spytał trochę zaniepokojonym głosem Zayn. Pokręciłam głową na nie.

-Nie, po prostu wiesz.. ja nigdy nie latałam ani samolotem ani niczym samolotopodobnym.-Wyjaśniłam.

-Nie będzie tak źle, obiecuje.-Powiedział chłopak kreśląc kciukiem małe kółka na wierzchu mojej dłoni próbując w ten sposób dodać mi odrobinę otuchy.

Kiedy pilot otworzył nam drzwi, Zayn pomógł mi wejść do maszyny podsadzając mnie. On sam nie miał żadnych trudności z wejściem do środka. Brunet usiadł obok mnie i znowu przytulił mnie do siebie.

Drzwi zatrzasnęły się za nami, a pilot usiadł za sterami helikoptera. Chwilę później maszyna uniosła się w górę.

Lecieliśmy niecałą godzinę. Ja nadal nie uzyskałam odpowiedzi na tak bardzo nurtujące mnie pytanie:dokąd on mnie zabierał? Nie dostałam nawet małej podpowiedzi.

Zayn przytulając mnie do siebie pochylał głowę tak, żeby jego usta znalazły się na wysokości mojego ucha. Cały czas szeptał mi jak bardzo mnie kocha i ile dla niego znaczę. Jego słowa były dla mnie najważniejsze na świecie. Czułam, że mówił to, co czuł naprawdę, że mówił wszystko to, co miał w sercu. On był dla mnie najważniejszy na świecie.

Kiedy wylądowaliśmy i wysiedliśmy z helikoptera zorientowałam się, że jesteśmy na jakimś wysokim budynku, prawdopodobnie wieżowcu. Miasto w którym aktualnie byliśmy mimo późnej pory tętniło życiem. Ciemność nocy rozświetlały uliczne latarnie, światła samochodów oraz palące się w budynkach światła.

-Gdzie my jesteśmy?-Spytałam zaciekawionym głosem.

-Spójrz tam.-Poinstruował mnie chłopak odwracając mnie w druga stronę. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę, kiedy spojrzałam w kierunku wskazanym przez Zayna. Odruchowo zasłoniłam usta dłonią.

-Zayn, to jest..

----

Jak myślicie, gdzie on ją zabrał? ;>

środa, 3 kwietnia 2013

PRZEPRASZAM!

W wyniku popełnionej przeze mnie pomyłki rozdział 9 przesunął się nad 19 i teraz wyświetla się na samym początku i  nie mam pojęcia jak to przywrócić z powrotem.. ;/ Wie ktoś jak to zrobić?

ps. Komentujcie najnowszy, 19 rozdział ^^ .

9.Cos you make me feel love.

Jedyne co mam wam do powiedzenia to to, że to rozdział +18. Czytacie na własną odpowiedzialność ;) 
czytasz=komentujesz


Po prawie godzinnym spacerze wróciliśmy do samochodu. Nie wiedziałem, co ta dziewczyna miała w sobie takiego. Chyba po prostu.. to coś. Czułem się naprawdę szczęśliwy i miałem wrażenie, że nic już tego nie może zepsuć. Nigdy nie kochałem tak mocno. Czułem ciepło w sercu, kiedy o niej myślałem. Kiedy patrzyłem w jej duże, błękitne oczy. 

-Zayn?-Po tonie jej głosu poznałem, że coś się święci. Nie miałem tylko pojęcia czy się bać czy nie. Spojrzałem na nią z ciekawością.-Mogę cię o coś spytać?-Pokiwałem głową na tak.-Czy ja cię chociaż trochę pociągam? W sensie.. jako kobieta? Czy czasami patrzysz na mnie w ten sposób, że wiesz..

-Oczywiście, że mnie pociągasz, skarbie! Nawet nie wiesz jak bardzo-Pochyliłem się w jej stronę całując ją w usta a potem składając pocałunki na jej szyi.-Nawet nie wiesz co czasami czuję kiedy na ciebie patrzę-wymruczałem kładąc swoją dłoń na jej udzie. Lily w pewnym momencie odepchnęła mnie stanowczo od siebie i przeniosła się ze swojego siedzenia na moje kolana nie przestając mnie całować. Dziewczyna jedną rękę wplotła w moje włosy a drugą dotykała mojej klatki piersiowej przez koszule. Byłem bardzo zaskoczony jej poczynaniami jednocześnie czekając na więcej.

W pewnym momencie Lily wsunęła tą rękę, która miała na mojej klatce w moje spodnie i zaczęła dotykać moje przyrodzenie przez materiał bokserek. Mogłem się spodziewać po niej wszystkiego, ale tego na pewno nie. Nie znałem jej od tej strony. Mimo wszystko podobało mi się. Nie zamierzałem tego przerywać w żaden sposób. Ja przesunąłem swoje ręce z jej ud na pośladki. Syknąłem głośno w jej usta, kiedy ścisnęła mnie dosyć mocno.

-Jedźmy do domu-powiedziała miedzy kolejnymi pocałunkami.

-I co będziemy tam robić?-Mruczałem zjeżdżając swoimi pocałunkami na jej szyję. Już nie mogłem się doczekać tego, co mnie tam czeka. Zaciśnięta na moim penisie dłoń Lily doprowadzała mnie do szaleństwa. Czułem, że chciałem coraz więcej i więcej.

-Rzeczy, których nie wolno.-Lily powoli oderwała się ode mnie. We mnie wrzało już pożądanie. Chciałem mieć ją tylko dla siebie już w tym momencie.

Dziewczyna usiadła na swoim miejscu a ja szybko odpaliłem samochód i pojechaliśmy z powrotem do domu. Po drodze jeszcze zatrzymałem się na stacji benzynowej.

-Zayn, co my tu robimy? Mieliśmy jechać do domu. Chyba nie chcesz robić tego w toalecie na stacji.-Powiedziała ciut zdezorientowanym tonem na co ja tylko się zaśmiałem.

-Nie, kochanie. Po prostu muszę kupić gumki.-Pocałowałem ją i wyszedłem z samochodu. Chwile później mogliśmy już jechać dalej.

Kiedy znaleźliśmy się w domu nie zwlekaliśmy ani chwili. Całując się przeszliśmy do sypialni. Lil rozpięła moją koszule i zdjęła ją ze mnie. W ślad za koszulą poszły moje spodnie. Ja zrobiłem to samo z jej szortami. Dziewczyna odważnie pchnęła mnie na łóżko i usiadła na mnie okrakiem rytmicznie poruszając biodrami. Cały czas się całowaliśmy. Ściskałem delikatnie jej pośladki a potem przesunąłem ręce ciut wyżej ściągając z niej jej koszulkę. Przekręciłem nas tak, że teraz to ja bylem na górze. Wsunąłem ręce pod jej plecy a ona trochę je uniosła, żebym mógł odpiąć stanik. Rzuciłem go na podłogę. Przeniosłem swoje pocałunki z jej ust na szyje i powoli zjeżdżałem coraz niżej. W końcu zsunąłem bieliznę po jej szczupłych nogach. Składałem pocałunki na całym jej ciele.

-Zayn-powiedziała w pewnym momencie.-Zrób to w końcu, chcę cię w sobie poczuć.

Podciągnąłem się wyżej i położyłem się na niej podpierając się tylko na przedramionach, żeby całkiem jej nie przygnieść.

-Tej nocy będziesz tylko moja.-Powiedziałem całując ją w usta i wbijając się w nią. Lil wydala z siebie zduszony jęk.

Dziewczyna z każdym moim pchnięciem wbijała paznokcie w moje plecy i pojękiwała cicho. Mój oddech również stal się nierówny i chrapliwy. Lily wiła się pode mną jęcząc moje imię. Nie powiem, podniecało mnie patrzenie na nią w takim stanie, tym bardziej, że była to moja robota. Składałem pocałunki na jej ustach, twarzy, dekolcie. Potem spojrzałem na nią. Miała zamknięte oczy a z jej lekko uchylonych ust wydobywały się ciche jęki. W końcu sam zacząłem pojękiwać dając upust swoim emocjom. Złączyłem nasze dłonie nad jej głową przyśpieszając swoje ruchy do maksimum. W końcu w pokoju rozległ się głośny krzyk Lily. Doszedłem chwilę później nadal nie przestając się w niej poruszać. Miałem zamiar kochać się z nią cala noc.


Rano, kiedy się obudziłem, Lily nie było przy mnie. Spojrzałem na zegarek. 10. Przegarnąłem ręką swoje rozczochrane włosy,usiadłem na łóżku i trochę jeszcze nie przytomny rozejrzałem się po pokoju. Ściany w kolorze kawy z mlekiem na których wisiały zdjęcia z panoramą Londynu. Przy jednej ze ścian stała komoda a obok niej szafa z dębowego drewna. Na środku stało duże łóżko na którym właśnie siedziałem. Zawsze podziwiałem Lily,że potrafiła utrzymać idealny porządek.

Nagle spostrzegłem,że na stoliku obok leży mały notesik w skórzanej okładce. Wiem, nie powinienem był go dotykać,ale niestety (albo stety) nie byłem w stanie się powstrzymać. Otworzyłem go na jednej ze stron. Było tam jedno,krótkie zdanie.

Panie Boże, proszę, zaopiekuj się nim.

Wiedziałem,że to o mnie. Spojrzałem na datę. Dzień, w którym uderzyłem ją wracając w klubu. Cholera. A ja myślałem.. myślałem,że wtedy przestałem ją obchodzić. Że znowu zaczęła się o mnie martwić dopiero wtedy,kiedy wybaczyła mi tamten wybryk. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Głos uwiązł mi w gardle. Znowu uświadomiłem sobie, jakim jestem idiotą.

Wstałem z łózka i założyłem tylko bokserki, po czym zszedłem na dół.

Lil była w kuchni i przygotowywała śniadanie. Oparłem się bokiem o framugę i patrzyłem jak dziewczyna ubrana jedynie w moją koszulę z podwiniętymi rękawami nakrywa do stołu.

-Dzień dobry-powiedziała, kiedy mnie zobaczyła uśmiechając się pogodnie.

-A i owszem, bardzo dobry-uśmiechnąłem się podchodząc do niej. Pocałowałem ja w policzek i usiadłem do stołu.-Dlaczego mi uciekłaś?

-Zayn, za półtora godziny musisz być w pracy a w życiu nie uwierzę, że byłbyś w stanie sam wstać i przygotować sobie śniadanie.-Stwierdziła również siadając do stołu.-Smacznego.

-Jak ty mnie dobrze znasz.-Zaśmiałem się biorąc widelec do reki.

Jedliśmy może piętnaście minut. Potem Lily zebrała brudne naczynia ze stołu i zabrała się za ich mycie. Stanąłem obok niej opierając się tyłem o szafkę i cały czas przyglądając się jej.

-Dlaczego się tak na mnie patrzysz?

-No bo widzisz, kochanie.. cały czas zastanawiam się co w ciebie wstąpiło wczoraj wieczorem. Zawsze taka spokojna, a tu nagle..

-Właściwie sama nie wiem.-Lily zakręciła kran i wytarła mokre ręce.-To chyba chwilowe zaćmienie umysłu.

-Chwilowe zaćmienie umysłu powiadasz?-Przytuliłem ja do siebie.-A wiec tak to się teraz nazywa..

-Zayn, jeśli nie chciałeś tego robić to trzeba było po prostu powiedzieć!

-Kotku,ale oczywiście, że chciałem! Z tobą w każdym miejscu i o każdej porze.-Pocałowałem ją w czoło.-Dużo wcześniej trzeba było ci powiedzieć jak na mnie działasz.-Zaśmiałem się, a ona walnęła mnie w ramię.- Wczoraj ty mnie o coś zapytałaś.. czy teraz ja mogę zadać pytanie tobie?-Lily pokiwała głową na tak.-Tak właściwie to chciałbym wiedzieć to samo. Czy ja cię pociągam chociaż w jakimś stopniu?-Lily nieoczekiwanie zaczęła się śmiać.

-Głupie pytania zadajesz, Zayn. Oczywiście, że tak.

-A co najbardziej?-Przybliżyłem swoją twarz do jej tak, że stykaliśmy się nosami. 

-Hmm.. twoje oczy, twój głos, twój uśmiech..-Dotknęła kciukiem moich ust.-Cały jesteś bardzo pociągający.

-Ok, powiedzmy, że satysfakcjonuje mnie taka odpowiedź-zaśmiałem się.-A tak właściwie.. Lily.. nie będziesz na mnie zła?-Lil spojrzała na mnie podejrzliwie.-No bo widzisz.. zajrzałem do tego notesiku co leżał na stoliku.

-I co tam ciekawego wyczytałeś?-Spytała. 

-Jesteś najcudowniejszą osobą na całym świecie Lily. Kocham cię.-Pocałowałem ją a ona uśmiechnęła się promiennie.-To co teraz? Wspólny prysznic?-Zaproponowałem.

-Hmm..-Lily wyplątała się z moich objęć i stanęła kawałek dalej.-Jeśli mnie złapiesz..-I pobiegła schodami na górę.

wtorek, 2 kwietnia 2013

19. Because I'm yours and you are mine, bayby .

 Przepraszam,że tak długo musieliście czekać, ale święta i w ogóle, sami rozumiecie. Mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział się wam spodoba i będziecie usatysfakcjonowani ;)
czytasz=komentujesz


-Zayn?!-Krzyknęłam wchodząc po schodach na górę. Zrobiłam kolacje i wolałam zjeść ją teraz ciepłą niż potem zimną.

-W pokoju!-Usłyszałam odpowiedź i poszłam w odpowiednim kierunku. Zayn stal przy oknie odwrócony tyłem do drzwi bez koszulki i zakładał spodnie.

-Ekhem.. Zayn, zrobiłam kolacje, może chodź zjeść, co?

-Tak, jasne, zaraz zejdę.-Chłopak odwrócił się w moją stronę a mnie jak zwykle zaparło dech w piersiach na widok jego idealnie wyrzeźbionego brzucha i klatki piersiowej. Przygryzłam delikatnie wargę nie mogąc się powstrzymać od patrzenia na niego. Zayn zaśmiał się cicho widząc, jak na niego patrzyłam. Podszedł do mnie a potem chwycił moja rękę i pokierował mnie w stronę łóżka. Usiadł na jego brzegu zmuszając mnie, żebym usiadła okrakiem na jego kolanach.-Uwielbiam, kiedy tak na mnie patrzysz..-wymruczał wodząc nosem po mojej szyi.

-Nienawidzę, kiedy tak bezczelnie wykorzystujesz to, jak na mnie działasz.-Zayn zaśmiał się pod nosem.-Po za tym mieliśmy zjeść kolację.-Powiedziałam próbując wstać, jednak nic z tego. Trzymające mnie ręce Zayna były zbyt silne.

-Nie tak szybko, kochanie. Kolacja nie ucieknie..-Westchnęłam z rezygnacja, wodząc palcem po jego klatce piersiowej. Chłopak zamruczał cicho.

Na początku próbowałam się opierać, ale długo mi się to nie udało. W końcu musiałam mu ulec.

Wplotłam palce w jego kruczoczarne włosy i naparłam wargami na jego usta delikatnie rozwierając je językiem. Nie miałam pojęcia, co mną kierowało. Po prostu robiłam to, na co miałam ochotę. Dłonie Zayna błądziły w okolicach mojego tyłka a nasze usta synchronicznie ze sobą współpracowały.

Pomału przesunęłam dłonią po jego brzuchu do linii jego spodni i odpięłam guzik, a potem zamek. Czułam przez pocałunek, że chłopak się uśmiecha. Widocznie spodobało mu się to, co robiłam.
Powoli przejechałam palcem po jego czułym miejscu a potem zaczęłam masować go tam cala dłonią. Czułam rosnące w jego bokserkach wybrzuszenie. Wiedziałam, że było mu dobrze. Jego oddech przyśpieszył i stał się wyraźnie chrapliwy. Zayn zacisnął dłonie na moim tyłku a z jego ust zaczęły wydobywać się ciche pojękiwania.

-O cholera..-Wyjęczał Zayn kiedy odsunęłam się od jego ust i zaczęłam całować jego szyje dalej dając mu przyjemność ręką.-Lily..

To była dla niego odmiana. Zawsze to on dominował nade mną, a teraz to ja byłam górą. Zayn był bezbronny, nie mógł zrobić kompletnie nic.

W końcu poczułam jak jego bokserki robią się mokre a z jego ust wydobył się dosyć głośny jęk. Odsunęłam się od niego i przegarnęłam dłonią opadające na jego czoło kosmyki włosów. Zayn patrzył na mnie jakby nie do końca zdawał sobie sprawy z tego, co się przed chwila stało.

-To było.. wow.. po prostu.. niesamowite..-Chłopak ewidentnie był zafascynowany tym, co miało miejsce minute wcześniej.

-Podobało ci się?-Spytałam usatysfakcjonowana.

-Jeśli o mnie chodzi to.. możesz tak częściej.-Oblizał dolną wargę mówiąc to. Wyglądał wtedy tak..-Ale teraz-zsadził mnie ze swoich kolan i posadził obok a sam wstał.-pozwól, że wezmę prysznic, muszę coś zrobić.. z tym.-Powiedział patrząc na swoje krocze. Wyjął z komody obok czyste bokserki i ruszył w stronę łazienki. W drzwiach odwrócił się i spojrzał na mnie.-Chodź ze mną.

-Hmm?

-Chodź ze mną wziąć prysznic.-Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę łazienki. W drzwiach wyminęłam chłopaka, po czym ściągnęłam moja koszulkę.

-Idziesz?-Spytałam wyraźnie podnieconego już drugi raz tego wieczoru chłopaka, który ruszył w moja stronę lubieżnie oblizując wargi.

~*~

Wczorajszy wieczór i całą dzisiejsza noc spedzilam u Dani razem z Eleanor. Nasi mężczyźni urządzili sobie męski wieczór. Oczywiście wcześniej ostrzegłyśmy ich-ni to ze śmiechem, ni to na poważnie-że jak dowiemy się, o obecności striptizerek albo pań z podobnej branży to będzie bardzo źle.

Weszłyśmy z dziewczynami do domu mojego i Zayna i zszokowane stanęłyśmy w progu jak wryte.

-No to pobalowali.-Skomentowała El patrząc na walające się wszędzie butelki po przeróżnym alkoholu-od piwa zaczynając na rożnych odmianach wódki kończąc.

Odłożyłam swoją torbę przy ścianie i odwiesiłyśmy nasze okrycia wierzchnie na wieszaku. Powolnym krokiem-uważając, żeby nie nadepnąć na jakakolwiek butelkę-przeszłyśmy z korytarza do salonu.

-No brawo panowie.-Powiedziała Danielle pełnym sarkastycznego podziwu głosem.

-Nie krzycz, kobieto, głowa mi pęka..-skulił się na sofie Louis chowając twarz w dłoniach. To co zobaczyłyśmy wchodząc do dużego pokoju było straszne.

Louis leżał skulony na sofie, z której poduszki-tak starannie wcześniej przeze mnie ułożone-walały się po całym pokoju. Niall i Harry leżeli praktycznie na sobie na podłodze i dalej spali. Coś czułam, że dużo czasu zajmie im potem dojście do siebie. W koncie pokoju siedział blady Liam, który chyba wyglądał najlepiej z całej czwórki. Szybko podeszła do niego Danielle odgarniając włosy z jego czoła.

-No i wszystko jasne..-powiedziała Eleanor podchodząc do stolika na którym leżała rozłożona plansza do alkochińczyka.-Czy wy naprawdę nie macie lepszych rozrywek?

-Gdzie jest Zayn?-Spytałam lekko przerażona rozglądając się po pokoju i zastanawiając się, skąd oni wytrzasnęli tyle alkoholu.

-Sprawdź na górze w łazience.-Podpowiedział mi Liam którego trochę znowu zmuliło.

Poszłam za jego radą i weszłam po schodach na górę kierując się w stronę łazienki. Liam miał racje. Zayn siedział przy sedesie z zaciśniętymi oczami i czołem przytkniętym do zimnej ściany. Miałam wrażenie, że był jeszcze bladszy niż Liam.

-Mój ty biedaku..-podeszłam szybko do bruneta i przykucnęłam przy nim. Odgarnęłam mokre włosy z jego czoła i pogłaskałam go po policzku.

-Lily..-wyszeptał chłopak znowu pochylając się nad sedesem.

-Poczekaj momencik, przyniosę ci wody.-Wstałam i już chciałam odejść, ale poczułam, jak Zayn łapie mnie za rękę.-A byłabyś tak dobra i przyniosłabyś mi tez aspirynę?-Wyrzucił z siebie chłopak słabym głosem. Pokiwałam głową na tak i wyszłam z pomieszczenia. Zeszłam na dol. W kuchni nalałam do szklanki wody i wyjęłam aspirynę z górnej szafki na prawo od zlewu. Wyjęłam z opakowania dwie tabletki i położyłam opakowanie na blacie. Wzięłam szklankę z wodą i lekarstwo do reki, po czym wyszłam z kuchni i skierowałam się jeszcze na chwile do salonu.

-Znalazłaś go?-Pokiwałam głową na tak.

-Komuś aspiryny?-Powiedziałam trochę głośniej niż zamierzałam, co poskutkowało pełnym bólu jękiem chłopaków znajdujących się w salonie.

-Nie krzycz, do cholery..-Wystękał Harry który już zdążył się obudzić.

-Danielle.-Kiwnęłam głową do dziewczyny pokazując jej na kuchnie. Wróciłam z powrotem do łazienki i podałam Zaynowi dwie białe tabletki, które szybko połknął i popił wodą z podanej przeze mnie szklanki i spojrzał na mnie z wdzięcznością.

-Skąd wyście mieli tyle alkoholu?-Spytałam z dezaprobatą gładząc go po policzku.

-Nie mam pojęcia, to chyba Harry..-wyjęczał chłopak. Było mi ich wszystkich strasznie szkoda, mimo tego, że sami sobie na to zapracowali.

-A ten alkochinczyk? Czyj to był pomysł?

-Jaki alkochinczyk?-Zayn spojrzał na mnie trochę zamroczony z mina zbitego kundla ewidentnie nie wiedząc,o co mi chodzi.

-No pięknie.. potrzebujesz jeszcze czegoś, kochanie?-Spytałam, na co Zayn pokręcił głową na nie i z powrotem przytknął czoło do zimnej ściany.

Zeszłam na dół i weszłam do salonu. Louis i Liam siedzieli na sofie z twarzami schowanymi w dłoniach, natomiast Harry i Niall siedzieli na podłodze oparci plecami o sofę pół leząc pół siedząc.
Horan opierał głowę na ramieniu loczka. Widocznie jeszcze nie dali rady całkowicie się podnieść.

-Mógłby mi któryś wyjaśnić co tu się wczoraj działo?-Spytałam siadając na stoliku na przeciwko nich.

-Żebyśmy my to jeszcze pamiętali-odburknął Louis. W tym czasie do pokoju weszły Danielle i Eleanor.

-Może miałby ktoś ochotę na śniadanie?-Spytałam

-My już się raczej będziemy zbierać-odpowiedziała starsza z nich.

-My tez już pójdziemy. Ale dzięki z propozycję.

-A wy?-Spytałam dwójkę siedząca na podłodze.

-Chętnie..-odpowiedział blondyn opierając cały czas głowę na ramieniu loczka.

Pol godziny później Harry i Niall siedzieli przy stole w kuchni. Zrobiłam im herbatę i talerz pełen kanapek. Cały czas któryś z nich krzywił się, kiedy łyżeczki, którymi mieszali swoje herbaty obijały się o ścianki szklanek.

-Wybaczcie mi chłopcy, pójdę sprawdzić co z Zaynem.-Powiedziałam i wyszłam z kuchni po raz kolejny kierując się w stronę łazienki, gdzie zostawiłam mojego chłopaka.-Jak się czujesz, skarbie?-Spytałam z troską.

-Strasznie..-wymamrotał chłopak.-Zabierzcie tego titanica z mojej głowy..-Tutaj z trudem powstrzymałam się od śmiechu.

-Zrobiłam śniadanie Harry‘emu i Niallowi, miałbyś może też ochotę?

-Jasne, zaraz postaram się zejść..

Wróciłam do kuchni, gdzie Hazza i Nialler pałaszowali kanapki. Ucieszyłam się widząc, że im smakują.

-Wiesz, Lily.. zazdroszczę tobie i Zaynowi.-Powiedział Nialler.-No bo.. jesteście ze sobą już dosyć długo, kochacie się najmocniej na świecie, nawet na odległość to widać. A my nie mamy nikogo.

-Znajdziecie sobie jeszcze kogoś, zobaczycie.-Pocieszyłam ich również siadając przy stole.

-Ja tam i tak zazdroszczę Zaynowi takiej dziewczyny. W ogóle jak on o tobie mówi.. przecież on się o tobie wyraża jakbyś była ósmym cudem świata.-Uśmiechnęłam się trochę zmieszana. Nie powiem, to było strasznie miłe, że tak o mnie mówili. Że Zayn tak o mnie mówił.

~*~

Wieczorem siedziałam sama w posprzątanym wcześniej przeze mnie salonie. Zayn poszedł się położyć zaraz po śniadaniu i spał do tej pory. Nie miałam serca go budzić. Przynajmniej się wyśpi.

-Lily..-usłyszałam głos Zayna i odwróciłam się w jego stronę.-Ile spałem?

-Prawie dwanaście godzin, kotku.

-Shit..-chłopak podszedł do sofy, na której siedziałam, usiadł na niej, po czym ułożył nogi wzdłuż niej kładąc głowę na moich nogach. Przyłożyłam dłoń do jego policzka. Zayn przytrzymał ja swoja ręką. Oddychał głęboko mając zamknięte oczy.

-Jeszcze boli?-Spytałam mając na myśli jego głowę.

-Jak cholera.. ale przynajmniej chociaż coś sobie przypomniałem.. ten alkochinczyk.. mogłem się na to nie zgadzać, nie byłoby aż tak źle.. ale wszyscy mieliśmy już trochę wypite. A potem graliśmy w butelkę. Dostałem dodatkową karę, bo nie chciałem pocałować Liama..

-Że co proszę?-Spytałam nie wierząc w to, co usłyszałam.

-Uwierz mi, że nawet po pijaku nie byłbym w stanie pocałować kogokolwiek innego niż ciebie. A już w ogóle nie faceta.-Powiedział Zayn cały czas mając zamknięte oczy.

-No proszę.. trafił mi się facet wierny nawet po sporej dawce alkoholu. Jestem szczęściarą.-Powiedziałam zadowolona. Zay zrobił z ust dzióbek wyraźnie dając mi do zrozumienia czego chce. Cmoknęłam go w usta a chłopak uśmiechnął się usatysfakcjonowany.

-Nieźle tu musiało wyglądać, co?

-Proszę cię, w życiu nie widziałam tyle alkoholu nawet na jakimkolwiek weselu. Nieźle zaszaleliście.

-To jest niesprawiedliwe. Wy na pewno tez piłyście a jakoś nic wam nie jest. Grrr...

-Tak, Zayn, piłyśmy, ale nie w takich ilościach!-Zaśmiałam się.

-Mam kaca jak stad do wieczności.. a tak w ogóle.. ty sama to wszystko posprzątałaś?

-Nie miałam za bardzo wyboru.

-Cholera.. my się bawiliśmy a ty miałaś robotę.. Nie wiem, co powiedzieć na moje usprawiedliwienie. Obiecuję, że to się nigdy więcej nie powtórzy.

-Aj tam, nie przesadzaj. Wiesz, tak się ostatnio zastanawiałam..-powiedziałam przeczesując palcami jego włosy-jak to jest, że wściekasz się na każdego, kto dotyka twoich włosów, a kiedy ja to robię to jakoś ci to nie przeszkadza.

-No bo kiedy ty to robisz to to jest przyjemne. Bo wiesz. Ja jestem twój, a tamci to wiesz..

środa, 20 marca 2013

18. You are most important to me, baby.

 Przepraszam za wszystkie błędy które mogły się pojawić, ale raczej nie powinny ;) Dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze :) Love ya xx
czytasz=komentujesz


 

Pomału, żeby nie obudzić Lily, zszedłem z łózka i wyjąłem z torby dżinsy i koszule w kratę. Nawet nie zdążyliśmy się wczoraj rozpakować. Szczerze mówiąc byliśmy zbyt zmęczeni. Skierowałem się do łazienki, gdzie wziąłem poranny prysznic, odświeżyłem się i założyłem przygotowane przez siebie ubrania. Poszedłem do kuchni, gdzie zastałem swoja mamę pijącą kawę.

-Ooo, Zayn. Lily jeszcze śpi?-Pokiwałem głowa na tak i zająłem miejsce przy stole obok mamy.-Ja na prawdę bardzo was przepraszam, ale zadzwonili do mnie z pracy i niestety muszę iść. Bardzo chciałam spędzić z wami czas, ale..

-Daj spokój, mamo. Ja to rozumiem i Lily na pewno też zrozumie, jest bardzo wyrozumiałą osobą, jestem pewien, że nie będzie jej przykro. Dziewczynki już w szkole?

-Tak, Safaa i Waliyha w szkole, Doniya na uczelni a tato w pracy.

-Okej. Nie martw się mamo, zajmę się wszystkim.

-Kochany jesteś.

-Kocham cie, mamo.

-Też cię kocham, synku. Muszę już lecieć, do zobaczenia, będę po południu.-Mama wyszła z domu a ja poszedłem na górę do pokoju. Na palcach podkradłem się do łóżka, wszedłem na nie i usiadłem na Lily okrakiem podpierając się na kolanach, żeby jej nie przygnieść. Miała na sobie tylko majtki i moja o wiele za dużą na siebie koszulkę. Powoli zacząłem jeździć opuszkami palców po jej ciele delikatnie ja łaskocząc. Chwile później jeszcze zanim otworzyła oczy na jej ustach zakwitł szeroki uśmiech. Pocałowałem ja krotko w usta.

-Dzień Dobry księżniczko.-Mruknąłem.

-Jak na razie bardzo dobry.-Odpowiedziała otwierając oczy. Zbliżyłem się do niej jeszcze raz i znowu ja pocałowałem. Tym razem był to bardzo namiętny pocałunek. Lily leżała pode mną, wiec nie miała jak mi uciec. Jednego jednak nie przewidziałem. Lily zepchnęła mnie z siebie. Na szczęście nie spadłem na podłogę.

-Hej!-Krzyknąłem.

-Twoja rodzina jest w domu.

-Nie ma ich. Dziewczynki w szkole, a mama i tata w pracy. I właśnie.. mama prosiła, żeby cie przeprosić. Mówiła, że chciała spędzić z nami czas,ale niestety zadzwonili do niej z pracy i musiała iść.. nie gniewasz się, prawda?

-Oczywiście,że nie, rozumiem.-Lil uśmiechnęła się.-Ale to nie znaczy,że nie możesz poczekać.-Wstała z łóżka i wyjęła z torby ubrania dla siebie.-Wytrzymasz.

-A co, jeśli nie?-Zrobiłem minę małego szczeniaczka.

-Przeżyjesz. A jak wrócimy do domu, to dostaniesz nagrodę.-Powiedziała bardzo kuszącym tonem znikając w łazience. Nie wiem dlaczego,ale ta dziewczyna działała na mnie jak magnez.

Lily wróciła do pokoju kilka minut później. Leżałem na łóżku patrząc się w sufit i trzymając ręce pod głową. Kiedy zobaczyłem Lilian wyciągnąłem ręce w jej stronę. Lil położyła się obok mnie kładąc głowę na mojej klatce piersiowej .

-Co robimy?-Spytała dziewczyna.

-No wiesz.. jako twój mężczyzna powinienem zrobić ci pożywne śniadanie a potem jestem otwarty na propozycje.

~*~

Lily

Wyciągałam właśnie zapiekankę z piekarnika kiedy do kuchni weszła mama Zayna. Widziałam, że była trochę zaskoczona.

-Dzień dobry-powiedziałam.-Mam nadzieje, że nie ma mi pani za złe, że ja tak tutaj.. pomyślałam, że trzeba się jakoś odwdzięczyć za to, że mogłam do państwa przyjechać.

-Za złe? Nie opowiadaj głupot. To bardzo miłe z twojej strony. A gdzie Zayn?

-Na górze, pomaga Safie odrabiać lekcje. Dobry z niego starszy brat.-Uśmiechnęłam się.

-Tak, dziewczynki za nim szaleją. Bardzo tęsknią, kiedy nie ma go długo w domu. Wszyscy bardzo tęsknimy. On chyba na prawdę cię kocha. Kocha jak nikogo innego. Wczoraj byliście u jego dziadka, prawda?-Pokiwałam głową na tak.-On nigdy nikogo tam nie zabierał, zawsze wolał chodzić sam. Musisz dla niego wiele znaczyć.

-To bardzo mile, że pani tak mówi. Właściwie to trochę się bałam, że nie będziecie zachwyceni tym, że nie jestem jakąś gwiazda czy coś.. w końcu Zayna stać na kogoś dużo lepszego niż ja.

-Nawet tak nie mów, kochanie. Jesteś dla niego idealna. Przynajmniej teraz nie musimy się martwić, że znowu sobie coś zrobi. Tylko proszę, nie zawiedź go. Zbyt dużo razy mu nie wyszło.

-Obiecuję.-Uśmiechnęłam się. Słowa mamy Zayna bardzo wiele dla mnie znaczyły. Była bardzo miłą osobą.

-Co obiecujesz?-Spytał Zayn wchodząc do kuchni. Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.

-Nic takiego.-Spojrzałam na niego z uśmiechem.

-Dobrze, Zayn, to ty nakrywaj do stołu a ja pokroję tą zapiekankę. Lily, usiądź sobie, dużo już zrobiłaś.-Tricia cały czas uśmiechała się pogodnie.

-Może lepiej pójdę po Safe i Walyhie.-Powiedziałam wychodząc z kuchni. Weszłam po schodach na górę i zapukałam do pierwszych drzwi po lewej. Wiedziałam, że był to pokój malej Safy, o czym poinformował mnie wczoraj wieczorem Zayn.

Powoli uchyliłam drzwi i weszłam do środka. Dziewczynka siedziała przy biurku i zawzięcie coś rysowała.

-Nie przeszkadzam?-Spytałam podchodząc do niej.

-Już skończyłam-powiedziała Safaa usatysfakcjonowanym głosem.

-Pokarzesz mi co narysowałaś?-Przykucnęłam przy niej. Safaa pokazała mi rysunek na którym byli chłopak i dziewczyna trzymający się za ręce. Mała nieźle rysowała jak na swój wiek.

-To ty i Zayn.-Wyjaśniła Safaa z szerokim uśmiechem.

-Łał, to jest śliczne, masz talent!

-Podoba ci się?

-Oczywiście, że tak!-Safaa zarzuciła raczki na moją szyję i przytuliła się do mnie. Wtedy poczułam w środku coś.. takie przyjemne uczucie. Niektóre moje koleżanki opowiadały mi, że na początku miały problem z małymi siostrzyczkami swoich chłopaków, bo małe były zazdrosne o braci, a mi jak widać się poszczęściło. Nie dość, że miałam cudownego chłopaka to jeszcze zyskałam przychylność jego rodziny. Byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie i czułam, że nic nie może mi tego szczęścia odebrać.

środa, 13 marca 2013

17. Please, meet all my life .

 Jestem z nowym rozdziałem i mam nadzieję, że się wam spodoba ;) Bardzo was proszę o duuuuuużo komentarzy ;) x
czytasz=komentujesz


Był poniedziałek. Dzień wcześniej spakowaliśmy się i byliśmy gotowi na wyjazd do Bradford. Lily ubrała się w śliczną, ale skromną kremową sukienkę. Swoje ciemne blond włosy związała w luźnego kłosa. Wiem, że chciała zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie. Ja jednak wiedziałem, że pokochają ją. Ona w przeciwieństwie do mnie była dobrą aktorką i doskonale udawało jej się ukryć zdenerwowanie. Ja jednak wiedziałem, co czuje na prawdę. Jej oczy mówiły wszystko.

Podczas drogi opowiadałem Lily o mojej rodzinie, o domu i o miasteczku w którym dorastałem. Zawsze uwielbiałem tam wracać. To jedyne miejsce na ziemi, gdzie mogłem zaznać odrobiny spokoju. Tam nikt nie postrzegał mnie jako gwiazdy. Dla moich bliskich bylem po prostu Zaynem. Nie Zaynem Malikiem z One Direction.

-Denerwuje się, Zayn.-Powiedziała Lily, kiedy minęliśmy tablice z napisem Bradford. Chwyciłem ją za rękę, którą trzymała na swoim kolanie i delikatnie ją ścisnąłem próbując dodać dziewczynie otuchy.-Co, jeśli im się nie spodobam?

-Kochanie, skąd ten pomysł? Pokochają cię. Jestem tego pewien. Cos you‘ve got that one thing..-zanuciłem uśmiechając się do Lily. Teraz na jej twarzy na prawdę widać było, co czuje. Wjeżdżaliśmy już na podjazd przed domem.-Hej, Lil, nie martw się.-Pogłaskałem ją po policzku.-Uśmiechnij się, będzie dobrze, nie pozwolę im cię zjeść.-Zażartowałem. To chyba zadziałało, bo, wróciły kolorki na twarz Lil.

-Jak wyglądam? Włosy mi się nie rozsypały?-Spytała.

-Wyglądasz prześlicznie.-Odpowiedziałem całując ja krotko w usta i wysiadłem z samochodu. Obszedłem samochód i otworzyłem Lily drzwi od strony pasażera. Podałem jej dłoń i pomogłem wysiąść.

-Dżentelmen w każdym calu.-Skwitowała krótko na co ja się uśmiechnąłem.

-Tak zostałem wychowany. To idziemy czy zmieniamy plany na dziś?

-Jesteś niemożliwy, wiesz? Chodźmy.-Złapałem Lily za rękę i poszliśmy w stronę domu. Ledwo zdążyliśmy wejść do środka a już mała Safaa wskoczyła mi na ręce piszcząc moje imię.

-Cześć, mała.-Powiedziałem całując ją w główkę. Wtedy pojawili się również pozostali domownicy. Postawiłem Safę na ziemi i przytuliłem do siebie Lily.-Proszę, poznajcie, to jest Lily, moja dziewczyna.-Przedstawiłem ja rodzinie. Lil uśmiechnęła się nieśmiało.

-Bardzo milo nam cię poznać, Lily.-Powiedziała moja mama uśmiechając się życzliwie.-Ja jestem Patricia, a to jest mój mąż, Yaser. No a to są Waliyha, Doniya i Safaa.-Moje siostry przywitały się z Lily przytulając ją na powitanie. Uśmiechnąłem się usatysfakcjonowany.

-Proszę wejdźcie dalej, nie będziemy stać na korytarzu.-Powiedział mój tato gestem reki zapraszając nas do wejścia do salonu. Na stoliku stal już placek oraz kawa. Usiedliśmy wszyscy i zaczęliśmy rozmawiać. Widać było, że Lily dobrze poczuła się w towarzystwie mojej rodziny i bardzo się z tego cieszyłem. Wiedziałem, że ją pokochają.

-Zayn, a ty dlaczego nic nie mówisz?-Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej dziewczyny.

-Słucham o czym rozmawiacie.-Uśmiechnąłem się. Safaa chyba bardzo się za mną stęskniła bo już siedziała mi na kolanach.
-Lily, słyszeliśmy o tym, co zrobiłaś dla naszego syna, że uratowałaś mu życie. Nie wiemy, co byśmy zrobili, gdyby nie ty.

-Nie ma o czym mówić, na prawdę, ja nie zrobiłam nic wielkiego. Wcale nie czuję się bohaterką.

-Oj nie bądź już taka skromna.-Waliyha i Doniya usiadły po obydwóch stronach Lily zmuszając mnie tym samym do przesunięcia się kawałek dalej z małą Safaa na kolanach. Dziewczyny przytuliły Lily i odsunęły się od niej chwile potem.-Myślę, ze będziemy dobrymi przyjaciółkami. A ty się Zayn wstydź.-Powiedziała starsza z nich zwracając się do mnie.

-A co ja ci niby zrobiłem?-Spytałem. Na prawdę nie wiedziałem, czym jej się naraziłem.

-Ty nawet nie wiesz co my tu wszyscy przeżywaliśmy, kiedy dowiedzieliśmy się, że jesteś w szpitalu i to w dodatku z własnej głupoty.-Wyjaśniła młodsza.

-Dobrze, dziewczynki, dajcie już bratu spokój.-rzekł tata ratując mnie z opresji. Spojrzałem na niego z wdzięcznością.

-Wiecie co, ja może.. Lily, chodź, pokażę ci mój.. teraz nasz pokój.-Powiedziałem zsadzając małą z kolan i wstając. Wziąłem Lily za rękę i poszliśmy wzdłuż korytarza, a potem schodami na górę. Weszliśmy do pokoju.

-Lily, ja pójdę po nasze rzeczy, rozgość się.-Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie pogodnie a ja wyszedłem z pokoju.

Lily

Kiedy Zayn zostawił mnie samą rozejrzałam się po pokoju. Jasnobrązowe ściany na których wisiało kilka fotografii, w rogu stała szafa a obok niej biurko przy którym stało krzesło. Na środku stało dosyć duże łóżko. Podeszłam do okna z którego był piękny widok na park po drugiej stronie ulicy.
Nagle poczułam silnie oplatające mnie w talii ręce. Zayn oparł podbródek na moim ramieniu.
-Śliczny widok, prawda?-Spytał.

-Taa.. Ślicznie tutaj. I tak.. spokojnie.

-Kiedyś jak bylem mały bawiłem się z innymi dzieciakami w tym parku, potem często zwiewaliśmy tam na wagary. Kiedy rodzice się o tym dowiedzieli narobili takiego rabanu, że już nigdy później nie spróbowałem zwiewać z lekcji.-Zayn zaśmiał się cicho.-A zimą zawsze lepiłem z dziewczynami takiego wieeeelkiego bałwana a tata potem robił nam zdjęcia. Taka nasza mała rodzinna tradycja. Teraz już tego nie robimy. Nie mam już tyle czasu dla rodziny ile bym chciał i bardzo tego żałuję. Czasami mam wrażenie, że.. że ich zaniedbuję..

-Nie mów tak, skarbie. Wcale nikogo nie zaniedbujesz. To nie jest twoja wina. Masz cudowną rodzinę, Zayn. Kochają cię i rozumieją.

-Polubili cię, wiesz? Mówiłem, że tak będzie.

-No tak, miałeś racje. Czy ty się kiedyś mylisz?

-Nie, raczej nie sądzę.-Zaśmieliśmy się oboje.-Mówiłem ci kiedyś, że ślicznie wyglądasz?

-Zawsze milo usłyszeć.-Uśmiechnęłam się. Zayn złożył na mojej szyi pojedynczy pocałunek
-Jesteś piękna, Lily.-staliśmy tak kilka minut ciesząc się swoja obecnością.-Mógłbym cię o coś poprosić?

-Pewnie, proś o co chcesz.

-To nic wielkiego, obiecuję. Lily.. ja wiem, że może jesteś zmęczona, ale.. moglibyśmy pójść na cmentarz? Do mojego dziadka?

-Oczywiście, Zayn, co to za pytanie.-Odwróciłam się przodem do chłopaka wtulając się w jego klatkę piersiową. -Bardzo chętnie tam z tobą pójdę.

-A moglibyśmy pójść teraz? - Spytał z nadzieją w głosie.

-Pewnie. -Uśmiechnęłam się pogodnie odsuwając się od niego.

Kilkanaście minut później siedzieliśmy na cmentarzu przy grobie dziadka Zayna. Wiedziałam, że dla niego wiele to znaczyło, że zgodziłam się przyjść razem z nim. Jego dziadek był dla niego wyjątkową osobą.

-On był dla ciebie bardzo ważny, prawda?

-Był najważniejszą osoba w całym moim życiu. Zawsze mnie wspierał we wszystkim co robiłem nawet, jeśli czasami mu się to nie spodobało. Kiedy poszedłem do x-factor.. był dla mnie wielkim wsparciem. A potem odszedł.. Gdyby nie chłopaki ja.. ja nie poradziłbym sobie z tym. To był pierwszy raz kiedy widzieli jak na prawdę płaczę. Czasami nadal się zastanawiam dlaczego jego już nie ma.. -Wiedziałam, że płakał. Zayn nawet nie próbował kryć swoich łez.-Brakuje mi go.. brakuje mi tego, że nie mogę z nim porozmawiać, że on nie może mnie pocieszyć w chwilach słabości, że nie mogę powiedzieć mu jaki świat jest niesprawiedliwy..

-On byłby z ciebie dumny, Zayn. On zawsze będzie przy tobie, w twoim sercu. Na pewno teraz patrzy na ciebie z góry i słyszy to wszystko co do niego mówisz. Ty może nie wierzysz w ten drugi świat ale ja tak.

-A co jeśli tam faktycznie nic nie ma po drugiej stronie?

-A dlaczego ty musisz być takim pesymista?-Zayn uśmiechnął się lekko ocierając łzy rękawem bluzy.

-Przepraszam.-Powiedział cicho chłopak nabierając powietrza do płuc.-No wiesz.. że się tak rozkleiłem..

-Ale za co ty mnie w ogóle przepraszasz? Zayn, każdy czasem płacze. Nawet złym chłopakom się to zdarza.-Oboje się zaśmialiśmy. A teraz chodź już do domu, bo nie wiem, jak ty, ale ja strasznie zmarzłam.-Chłopak zdjął swoją bluzę i zarzucił mi ją na ramiona obejmując mnie. Wstaliśmy i wolnym krokiem ruszyliśmy do domu.

poniedziałek, 4 marca 2013

16. Cos you are my one .

PRZEPRASZAM! Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, jakoś nie miałam motywacji, żeby dodać ten rozdział, nie wiem czemu.. chciałam to zrobić wczoraj,ale niestety nie zdążyłam. Mimo wszystko mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i będziecie zadowoleni ;)
czytasz=komentujesz




-Niestety musi pan wybrać. Mamy uratować matkę czy dziecko?

-NIEEEE!-Wydarłem się jednocześnie wybudzając z głębokiego snu. Siedziałem na łóżku zlany potem i oddychając ciężko. Niestety mój krzyk obudził również Lily.

-Kochanie, co się stało?-Spytała dziewczyna lekko zaspanym głosem.

-Nic, kochanie. Śpij. To tylko zły sen.-Położyłem się z powrotem próbując opanować oddech i swoje emocje.

-Zayn, ty masz gorączkę-powiedziała Lil przykładając chłodną dłoń do mojego czoła.-Poczekaj, zaraz ci coś przyniosę.-Lily zaczęła wstawać z łózka a ja przytrzymałem ją za rękę.

-To nic takiego, Lil, proszę, zostań..

-Za chwileczkę wrócę.

Zostałem w pokoju chwilowo sam leżąc na plecach i patrząc w sufit. Za cholerę nie miałem pojęcia, skąd wziął mi się ten sen. Przecież Lily nie była w ciąży, to po pierwsze, a po drugie jakoś nie wyobrażam sobie, żeby to, co mi się przyśniło, miało kiedykolwiek przełożenie na nasze życie.

Lily wróciła do pokoju i usiadła na brzegu łózka obok mnie. Podała mi dwie tabletki a potem szklankę z wodą do popicia.

-Dziękuje, kotku.-Szepnąłem, na co Lily pogładziła mnie po rozgrzanym policzku. Jej dotyk dawał ukojenie. Zawsze miała takie zimne ręce.. Przytrzymałem jej dłoń przy swoim policzku przytulając się do jej wnętrza. Potem przybliżyłem jej dłoń do moich ust i złożyłem na niej delikatny pocałunek.-Obiecaj, że zawsze będziesz, Lil. Obiecaj, że mnie nie zostawisz. Nie poradziłbym sobie bez ciebie.

-Obiecuję, Zay.-Lily położyła się ponownie obok mnie i ułożyła głowę na mojej klatce piersiowej.-Lubię słuchać bicia twojego serca.

-Ono należy teraz do ciebie. Jest twoje. I ja też jestem twój.-Mówiąc to zagarnąłem kosmyk jej włosów z policzka za ucho i pocałowałem ją delikatnie w czubek głowy.

~*~

Kolejne dni były dniami spędzonymi w domu. Lil nie pozwalała mi wychodzić, dopóki całkowicie nie wyzdrowiałem. Dla mnie to była męczarnia. Nie chodziło mi tutaj o wychodzenie na jakieś wielkie imprezy, bo nie byłem ich wielkim zwolennikiem, ale o zwykłe wyjście na zewnątrz. Zazwyczaj siedziałem w salonie z laptopem na kolanach odpowiadając na tweety fanów. Oczywiście już wiedzieli, że jestem chory. Wszyscy życzyli mi szybkiego powrotu do zdrowia. Byli na prawdę kochani, bardzo się o mnie troszczyli. Czasami razem z Lily obejrzeliśmy jakiś film. Moja dziewczyna bardzo się mną opiekowała. Byłem jej bardzo wdzięczny. Widziałem, jak się o mnie martwiła mimo tego, że to była tylko choroba. Oczywiście o całowaniu nie było nawet mowy, a o jakichś większych czułościach tym bardziej. Nie chciałem jej niepotrzebnie zarazić i ona tez tego nie chciała. Cholernie mi tego brakowało i zbawienny był dla mnie moment, kiedy w końcu znowu mogłem poczuć smak jej ust.

-Lily?

-Tak kochanie?-Lil weszła do salonu. Ja wyciągnąłem ręce w jej stronę,a ona podeszła do mnie siadając mi na kolanach.-Zayn, boję się. Coś się stało?-Spytała podejrzliwym tonem a ja zaśmiałem się tylko.

-Rozmawiałem dzisiaj z moją mamą przez telefon i powiedziała, że ona i tata chcieliby, żebyśmy przyjechali do nich. Razem.

-Na prawdę?

-Tak, oni chcą cię poznać. Chcą poznać dziewczynę, która uratowała ich głupiemu synowi życie.-Lily zachichotała kładąc głowę na moim ramieniu.-To jak? Pojedziesz ze mną czy obydwoje zostajemy w domu robiąc przykrość moim rodzicom?-Brałem ją pod włos w razie,jakby chciała protestować.

-Oczywiście,że z tobą pojadę.-Odczułem ulgę słysząc te słowa.-Chciałabym poznać twoją rodzinę. To kiedy mielibyśmy jechać?

-Na początku przyszłego tygodnia.

-Super.-Powiedziała Lil. W jej głosie naprawdę było słychać entuzjazm.

-No to w niedzielę zaczynamy się pakować, a w poniedziałek kierunek Bradford!-Rozbawił ją mój przerysowany entuzjazm.

-Z tobą nawet na koniec świata, mój książę.-Lily podniosła głowę całując mnie w usta. Przywarłem do niej na długo, nie pozwalając odsunąć jej się ani na milimetr. Powoli wsunąłem język do jej ust. Lil odwzajemniła tą pieszczotę. Odsunęliśmy się od siebie po kilku minutach dysząc lekko.

-Co ty ze mną robisz, dziewczyno..

-Nie mam pojęcia. Wiem tylko tyle, że masz bardzo słodkie usta.

-Ba! Cały jestem słodki.-Poruszałem brwiami.

-Dasz mi się trochę posmakować?-Lily przygryzła wargę patrząc mi prosto w oczy. W jej oczach pojawiły się małe iskierki. Z łatwością domyśliłem się, o co jej chodzi. Pocałowałem ją znowu kładąc jej ciało na kanapie i przykrywając je własnym ciałem. Zjechałem ustami na jej szyję pozostawiając po sobie mały ślad w postaci malinki.

sobota, 23 lutego 2013

15. Give Me Love .

 Ok, a więc jest nowy rozdział :) Bardzo chciałabym wam podziękować za ilość wejść :D Bardzo bym chciała, żeby to również przełożyło się na liczbę komentarzy ;) Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba :) Przepraszam za błędy, które mogły się wkraść mimo tego, że sprawdzałam całość kilka razy. xx
czytasz=komentujesz




Wróciliśmy do domu około 23:00. Myślę, że się spisałem.

Lily wyglądała na na prawdę szczęśliwą. Zabrałem ją na koncert Eda Sheerana. Wiedziałem, że go uwielbia. Poprosiłem go nawet, żeby zadedykował dla nas piosenkę Kiss Me.

-Kocham cię, Zayn.-Powiedziała Lily, kiedy weszliśmy do domu. Dziewczyna zawiesiła swoje ręce na moich ramionach a ja objąłem ją w talii.-Kocham cię. Dziękuję za to, co zrobiłeś. Wiesz jak sprawić, żebym była szczęśliwa.

-Też cię kocham, Lil.-Powiedziałem cmokając ją w usta.-I jestem przeszczęśliwy, że mogłem sprawić ci radość. Nawet nie wiesz co dzieje się tutaj-wziąłem jej dłoń i położyłem w okolicach mojego serca-kiedy widzę cię tak szczęśliwą.-Patrzyliśmy sobie w oczy pomału zmniejszając odległość dzielącą nasze usta.-Na co masz teraz ochotę?-Spytałem odsuwając się od niej na kilka centymetrów. Film? Łóżko?-Poruszałem brwiami na co ona zachichotała.

-Miałabym ochotę na wspólną kąpiel.-Powiedziała Lil. Bylem jak najbardziej na tak.

-Okej. A wiec ja pójdę napuścić wody do wanny a ty idź po szampana.

-Za co będziemy pić?-Spytała Lil. W jej glosie wyraźnie słychać było podekscytowanie.

-Coś się wymyśli.-Mrugnąłem do niej i poszedłem na górę.

Wszedłem do łazienki i puściłem wodę. Z szafki pod umywalką wyjąłem kilka świeczek i poustawiałem je dookoła wanny. Potem zdjąłem z siebie wszystkie ubrania i położyłem je gdzieś w kącie. Owinąłem się w pasie ręcznikiem. Wtedy do pomieszczenia weszła Lily. Przygryzła wargę widząc mnie w samym ręczniku. Zdecydowanie podobała mi się taka reakcja. Wziąłem od niej butelkę z szampanem i dwa kieliszki i postawiłem je na ziemi.

-Nie sadzisz, że powinnaś zrzucić z siebie trochę ubrań?-Mruknąłem przygryzając płatek jej ucha. Lil zadrżała. Składałem pojedyncze pocałunki wzdłuż jej szyi powolnym ruchem odpinając jej sukienkę, która chwile później opadła na podłogę. Z ust Lily wydobyło się ciche westchnięcie. Odpiąłem zapięcie od jej stanika, który również wylądował na podłodze. Dłońmi zjechałem aż do jej bioder po czym zsunąłem jej majtki. Wziąłem ją na ręce i wsadziłem do wody. Sam zdjąłem swój ręcznik. Potem otworzyłem szampana i nalałem do kieliszków. Podałem je jej. Dołączyłem do Lily usadawiając się za nią. Dziewczyna podała mi jeden kieliszek.

-To za co pijemy?-Spytałem.

-Hmm.. za szczęście. Żeby nigdy nas nie opuszczało.

-A wiec za szczęście.-Powiedziałem. Stuknęliśmy się kieliszkami i upiliśmy z nich troszeczkę. Potem odstawiliśmy je na podłogę.

Splotłem jej dłonie ze swoimi i położyłem je na jej brzuchu.

-Mogę być trochę.. hmm.. nietaktowny?-Spytałem. Lil kiwnęła głową.-Tak się zastanawiam.. jak się czułaś, kiedy przyśniło ci się to wszystko ostatniej nocy?

-Zay, obudziłam się płacząc. Wiec jak mogłam się czuć?

-No tak, masz racje. Przepraszam, nie powinienem nawet o to pytać. Zapomnij.

-Nic się nie stało, skarbie.-Uwolniła jedną dłoń z mojego uścisku i pogłaskała mnie po policzku.-Mogę teraz ja cię o coś spytać?

-Pytaj o co chcesz, odpowiem na każde pytanie.

-Chciałabym wiedzieć.. no bo czasami trochę się boję.

-Boisz się.. o co?

-No wiesz.. że pojedziesz z chłopakami w trasę, tam poznasz jakąś super piękną modelkę, która będzie ode mnie ładniejsza, inteligentniejsza, która będzie seksowna no i w ogóle.. będzie ode mnie lepsza..

Nie zastanawiając się wiele uniosłem kciukiem jej podbródek i wpiłem się w jej usta całując ją najczulej jak tylko się dało. Kiedy się od siebie odsunęliśmy widać było, że Lily brakuje tchu.

-Słońce, nie wiem nawet, jak mogło ci przyjść coś takiego do głowy! Lilian Marie Colins, jesteś najpiękniejszą i najinteligentniejszą dziewczyną na świecie. No i.. jesteś seksowna.-Zaśmiałem się cicho do jej ucha zsuwając dłoń na jej udo i pomału przesuwając ją do góry.-Lily, jesteś kobietą mojego życia. Wiem to, nie chcę być już z nikim innym.

Siedzieliśmy tak wspólnie rozmawiając, dopóki woda nie zrobiła się zimna. Potem wyszliśmy z wanny i wytarliśmy się nawzajem puszystymi ręcznikami. Lily założyła mój T-Shirt a ja moje luźne dresy. Położyliśmy się na łóżku. Przytuliłem Lily do siebie. Prawda była taka, że nie potrzebowałem nic więcej do szczęścia. Wystarczało mi, że ona była przy mnie.

-O czym myślisz?-Usłyszałem pytanie.

-O wszystkim, kotku.-Odpowiedziałem.

-Przecież nie idzie myśleć o wszystkim jednocześnie.-Zaśmiała się.

-Czyżby?-Uśmiechnąłem się łobuzersko i sekundę później znalazłem się nad nią podpierając się tylko na przedramionach.-A moja księżniczka o czym myśli?-Spytałem przybliżając swoje usta do jej tak, że stykaliśmy się nosami.



-Księżniczka myśli o księciu z bajki, który nie jest z nią do końca szczery.-Powiedziała i pocałowała mnie, delikatnie rozwierając moje usta językiem. Położyłem rękę na jej udzie i przesunąłem trochę wyżej.-No to o czym myślisz?

-Zastanawiam się, czy gdyby nie te wszystkie złe rzeczy, które się wydarzyły.. -mruczałem wodząc nosem po jej szyi-czy bylibyśmy w stanie aż tak bardzo się do siebie zbliżyć. Czy w końcu zrozumiałbym kogo kocham na prawdę.

-A kogo kochasz na prawdę?-Spytała ponownie przybliżając swoją twarz do mojej.

-Zaraz ci pokarzę.-Wymruczałem całując ją czule w usta. Powoli wsunąłem rękę pod T-Shirt, który miała na sobie. Nie widząc żadnego sprzeciwu z jej strony odważyłem się zrobić kolejny krok zdejmując z niej koszulkę całkowicie. Lily przesuwała powolnym ruchem dłonie, które trzymała na moich plecach, w stronę gumki od moich dresów które chwile później zsunęły się z moich bioder. Starałem się przeciągać to najdłużej jak tylko się dało. Chciałem, żeby napięcie między nami wzrosło do maksimum..

Składałem pocałunki na jej szyi. Przesunąłem palcem po jej przyjaciółce. Potem zacząłem kręcić małe kółeczka, delikatnie uciskałem. Wiedziałem, że jej się to podoba. Słyszałem przyśpieszony oddech Lily i cichutkie jęki. Pomału wsunąłem się w nią i zacząłem wykonywać powolne ruchy biodrami. Czułem, że oboje mamy ochotę na to samo. Czule i delikatnie... Czerpałem z tego ogromną przyjemność jednocześnie starając się dać Lily to samo.

Upajałem się cichymi odgłosami wydawanymi przez dziewczynę leżącą pode mną. Mój oddech był chrapliwy i nierówny. W końcu moim ciałem zawładnęło to cudowne uczucie. Sapnąłem głośno wykonując kilka ostatnich ruchów. Przez ciało Lily przechodziły dreszcze i chwile później z jej ust wydobył się głośny jęk. Opadłem na poduszki obok niej starając się uspokoić oddech. Potem wstałem i wyrzuciłem do kosza prezerwatywę.

Kiedy z powrotem położyłem się na łóżku Lily miała przymknięte powieki.

-Hej, żyjesz?-spytałem.

-Nie i chyba jestem w niebie.-Dostałem odpowiedź. Zachichotałem cicho przybliżając swoją twarz do jej. Lily pomału otworzyła oczy. Patrzyłem na nią jak zafascynowany, jakbym patrzył na największe dzieło sztuki. Ewidentnie nim była. Ktoś tak perfekcyjny nie mógł istnieć naprawdę.

-Dlaczego tak a mnie patrzysz?-Spytała.

-Nie, nic, tak tylko.. wiesz.. to był najlepszy seks jaki miałem w całym swoim życiu. Nie blefuję.-Uśmiechnąłem się. Lil nie powiedziała nic. Odwzajemniła tylko uśmiech.

Położyłem się przyciągając Lily do siebie. Dziewczyna położyła głowę na mojej klatce a jedną dłoń na moim brzuchu.

-To było prawdziwe? To co powiedziałeś wcześniej? Że nie chcesz być już z nikim innym?

-Oczywiście, że było prawdziwe!-Odparłem pewnym głosem.-Chciałbym wziąć z tobą ślub, mieć z tobą dzieci.. To znaczy.. oczywiście jeszcze nie teraz ale za jakiś czas, kto wie..

-Ja, Lily, biorę sobie ciebie Zaynie za męża..-Lily wypowiadała te słowa bardzo powoli. Złączyłem razem nasze dłonie.-..i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską.. oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci..

-To zabrzmiało idealnie. I love you always and forever..-Powiedziałem całując dziewczynę w czubek głowy.-Mam pomysł!

-Hmm?

-Zatańczmy!-Wyrzuciłem z siebie z entuzjazmem wstając z łóżka, stając obok i podając rękę Lily.

-Zayn, przecież my jesteśmy kompletnie nadzy!-Lily zaczęła się śmiać.

-No to co z tego? Jesteśmy tu sami.-Poruszałem brwiami. Lily pokręciła głową i podała mi rękę wstając z łóżka. Włączyłem jakąś spokojną melodię i zaczęliśmy tańczyć..