poniedziałek, 31 grudnia 2012

4.I'll take you to another world..

Coś ode mnie na początku:
Szybko dosyć dodaję ten rozdział, nie wiem, może ciut za szybko ;p Mam jednak nadzieję,że się wam spodoba, jeśli podobać może się.. coś takiego. Może nie jest jakiś super długi,ale myślę,że się spodoba. Następny chyba będzie jeszcze hmm.. "lepszy" że tak to ujmę w ten sposób i pojawi się jakoś w weekend ;) Proszę was o komentarze i reklamowanie bloga gdzie się da, bo akcja dopiero się rozkręca. Jeśli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach to zostawcie swoje twittery w komentarzach. Lots of love . x
czytasz=komentujesz


W życiu każdego z nas przychodzi taki moment, kiedy czuje się kompletnie bezsilny, nie wie, co ma ze sobą zrobić. Ja też nie wiedziałem. Mówią, że nie warto poświęcać się dla osób, dla których jesteśmy nikim. Tylko ze czasami o tych osobach najtrudniej jest nam zapomnieć.

Postanowiłem wyjść z domu. Pierwszy raz od wieków. Czy wyjdzie mi to na dobre? Nie miałem pojęcia. W każdym bądź razie wyszedłem z domu i poszedłem do pobliskiego klubu. Spotkałem kilku starych znajomych. Podobno najlepszym odcięciem się od problemów jest alkohol. Dawno nie piłem. Zawsze, kiedy się opijałem, to tylko dla zabawy. Zawsze byli ze mną przyjaciele, którzy jako tako pilnowali mnie, żebym nie zrobił nic głupiego. Teraz bylem praktycznie sam. Nie dzwoniłem nawet do Harry‘ego,żeby ze mną poszedł. Wiedziałem, że biorąc pod uwagę mój stan psychiczny powstrzymałby mnie. Teraz jednak nie było tu ani jego,ani nikogo innego. A w klubach wiadomo. Alkohol i narkotyki. Tych drugich nigdy nie próbowałem,ale raz kozie śmierć. Mimo wszystko te dwie rzeczy, które wymieniłem.. raczej nie powinno się ich łączyć.

Kiedy obudziłem się rano kompletnie nie pamiętałem, co robiłem ostatniej nocy. Przed oczami migotały mi tylko jakieś niewyraźne urywki. Alkohol. Pamiętam, że dużo go było. I jakiś biały proszek. Potem chyba pieprzyłem się w toalecie z jakąś w ogóle mi nie znaną dziewczyną. Nawet nie pamiętam, jak znalazłem się w domu. Totalnie odleciałem. Cholera. Jednym słowem stoczyłem się na samo dno. Dno i dziesięć metrów mułu. Tak, proszę państwa. Zayn Malik, idol milionów nastolatków. Brawa.

Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Postanowiłem zejść na dół po jakieś tabletki i szklankę wody. Kiedy wszedłem do kuchni zobaczyłem Lily siedzącą przy stole i jedzącą śniadanie.

-Dzień dobry.-Powiedziałem. Dziewczyna jednak w ogóle nie zwróciła na mnie uwagi. Zignorowała mnie. O co chodziło?-Dzień dobry.-powtórzyłem, a potem Lil spojrzała na mnie.-Lily.. co ci się stało pod okiem?-Spytałem przerażony widząc fioletowego siniaka.

-Uderzyłeś mnie wczoraj kiedy wróciłeś do domu.-Powiedziała głosem zupełnie pozbawionym jakichkolwiek emocji wstając od stołu i wkładając brudne naczynia do zlewu. Nie wierzyłem, w to co przed chwila usłyszałem. Czy mogłem zrobić coś aż tak strasznego?-Wróciłeś kompletnie zalany.

-Lily.. Lily, ja cię tak bardzo przepraszam.-Podszedłem do niej próbując ja przytulic. Ona jednak mnie odtrąciła.

-Nie dotykaj mnie, Zayn.-Powiedziała. Zabolało. Bardzo. Ale nie dziwiłem jej się. Sam siebie się brzydziłem.-Wychodzę i nie wiem, kiedy wrócę.-Lily wyszła z domu zakładając ciemne okulary, żeby zakryć to, co jej zrobiłem.

Walnąłem pięścią w ścianę a potem osunąłem się po niej siadając na podłodze i chowając twarz w dłoniach plącząc z bezsilności. Nie bylem prawdziwym facetem, skoro bylem w stanie zrobić coś takiego osobie, która tak wiele dla mnie poświeciła. To było niedopuszczalne. Kiedy trochę się otrząsnąłem zadzwoniłem do Nialla. Dlaczego do niego? Bo on nie był Liamem. Wiedziałem , że on nie będzie prawił mi jakichkolwiek kazań.

-Zayn, dlaczego do mnie dzwonisz?-Usłyszałem po drugiej stronie słuchawki.

-Niall, proszę cię, przyjedź tu. Proszę.

-Stało się coś? Z Lily coś nie tak?

-Niall-Mój głos się załamał.-Ja potrzebuję pomocy, zrobiłem coś strasznego..-Usłyszałem westchnięcie.

-Za 15 minut jestem u ciebie.-Powiedział Nialler. Bylem mu wdzięczny, że nie zadawał jakichkolwiek zbędnych pytań. To było bardzo pomocne w tamtym momencie. 

niedziela, 30 grudnia 2012

Libster Award .

Z wielką i nieopisaną radością informuję, iż mój blog został nominowany do Libster Award :D Za nominację serdecznie dziękuję ;*

Dla osób, które nie wiedzą, co to jest Liebster Award:
- Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana przez innego blogera w ramach uznania za "Dobrze wykonaną pracę".
- Należy odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez nominującego.
- Po odpowiedzeniu na pytania, trzeba nominować 11 blogów i zadać im 11 pytań.
- Nie można nominować bloga, który Cię nominował.

Czas na odpowiedzi na pytania zadane przez Kate :

1. Gdybyś miała wskazać osobę, która jest dla Ciebie prawdziwym wzorem, kim był by ten szczęściarz?
Jednej osoby wskazać bym nie umiała,ale jeśli mogłabym kilka to powiedziałabym, że chłopaki z 1D ;)
2. Ulubiony wykonawca?
Wykonawca.. Ed Sheeran :)
3. Zawód, który chciałabyś wykonywać w przyszłości?
Nie mam pojęcia,ale swoją przyszłość wiążę albo z językiem angielskim, albo z psychologią.
4. Czego/kogo się boisz?
Nie mam pojęcia ;p
5. Największe marzenie?
Pojechać do Londynu oraz poznać swoich idoli .
6. Miejsce, w którym możesz przemyśleć wszystko?
Moje łóżko,kiedy kładę się spać ;)
7. Ulubiony blog?
Hmmm.. nie mam, wszystkie blogi,które czytam są świetne :)
8. Czy masz taką osobę, której możesz powiedzieć o wszystkim z pewnością, że Cię nie wyśmieje?
Tak, mam.
9. Osoba, która Cię inspiruje?
Demi Lovato. Nie jestem Lovatic, ale Demi pokazała,że ze wszystkim można sobie poradzić. Po prostu Stay Strong . x
10. Jakie masz hobby?
W zasadzie nie mam. Lubię robić różne rzeczy,ale tego jednego jedynego zajęcia jeszcze nie znalazłam.
11. Ulubiona piosenka?
Na dzień dzisiejszy.. 1D-Over Again <3

Blogi,które nominowałam:
 http://larry-stylinson-bromance.blogspot.com/
http://different-side-of-love.blogspot.com/
http://dangerousstoryofonedirection.blogspot.com/
http://vashappenin-hate-love.blogspot.com/
http://kattecoloredgirl.blogspot.com/

Wiem,że miało być 11,ale nie czytam aż tak dużo blogów, więc..

Oto pytania z którymi muszą się zmierzyć osoby, które nominowałam:
1.Ulubiony film?
2.W jakie miejsce chciałabyś się kiedyś udać?
3.Plany na przyszłość?
4.Kto był osobą, z którą ostatnio rozmawiałaś?
5.Twój największy idol/idole?
6.Jak długo prowadzisz bloga?
7.Ulubiony portal społecznościowy?
8.Co robisz w wolnych chwilach?
9.Co leży po twojej prawej stronie?
10.Ulubiona płyta?
11.Kolor koszulki,jaką masz na sobie?

I tak na koniec.. proszę was jeszcze raz bardzo mocno o komentowanie ostatniego rozdziału, którego dodałam ;) Lots of love . x

sobota, 29 grudnia 2012

3.'Without you we are not whole.'



Dla chłopców był to pierwszy wywiad po zdradzie Perrie. I pierwszy.. bez Zayna. Uzgodnili,ze kiedy padnie pytanie o ich przyjaciela, powiedzą co się stało.

-Wiemy ze członków waszego zespołu jest pięciu, dzisiaj jednak widzę was tu tylko czterech. Możecie jakoś usprawiedliwić nieobecność waszego przyjaciela?

-No cóż.. Zayn.. on.. jakby to powiedzieć.. przechodzi małe załamanie nerwowe.-Powiedział Harry smutnym i jednocześnie trochę niepewnym tonem.

-Uuuu.. a moglibyście nam wyjawić co jest powodem tego-jak to nazwałeś-załamania nerwowego?

-Ja nie wiem czy..

-Daj spokój, Liam.-Odezwał się blondyn.-Uzgodniliśmy coś przecież. Po za tym chyba lepiej jak dowiedzą się od nas niż od niej. Perrie będzie robiła z siebie zraniona królewnę.

-Róbcie co chcecie.-westchnął szatyn.

-Perrie zdradziła Zayna.-Powiedział ze śmiertelnie poważna miną Louis.

-Jak to go zdradziła?-Spytał zszokowany dziennikarz, a ludzie w studio zamarli, jakby nie mogli uwierzyć w to,co przed chwilą usłyszeli.-Przecież tak dobrze im się okładało, wyglądali na takich zakochanych!

-No właśnie sęk w tym ze Zayn faktycznie ja kochał. Ona go niestety nie. Zay przyłapał ja z tym.. ekhem... w łóżku. Potem ona powiedziała mu, że dla niej zawsze był nikim. Chciała tylko wypromować Little Mix.

-O mój Boże.. jestem w szoku. Czego jak czego,ale tego w ogóle się nie spodziewałem.

-Dla nas to również był szok. Dla Zayna chyba jednak największy. On nie potrafi się pozbierać.-Powiedział Liam spuszczając wzrok.

-Od kilku dni prawie nic nie je. Nie wychodzi z domu. Bardzo się o niego martwimy.

-No nie dziwie się. Ale na prawdę jest z nim aż tak źle? A teraz kiedy wy jesteście tu.. kto z nim jest? Chyba nie chcecie mi powiedzieć, ze zostawiliście go samego!

-Nie, oczywiście, ze nie! Jest z nim nasza przyjaciółka, Lily. Jest na prawdę kochaną dziewczyną. Nie wiemy, co byśmy,bez niej zrobili. Ona jako jedyna potrafi chociaż w jakimś stopniu do niego dotrzeć. Właściwie momentami mamy wrażenie, że on ufa tylko jej.

-W każdym bądź razie ufa jej najbardziej. Tylko z nią chciał rozmawiać, kiedy.. to się stało.-Dorzucił Curly.

-Mamy nadzieje, że Zayn wróci dosyć szybko do siebie, bo prawda jest taka.. że bez niego ten zespół nie istnieje. Kiedy brakuje jednego z naszych braci.. One Direction po prostu nie ma. Nie wiemy, co będzie dalej. Będziemy go wspierać tak bardzo, jak tylko się da. Mamy nadzieję,że w końcu będzie dobrze.
----
Szczerze? Uważam,że ten rozdział mi kompletnie nie wyszedł. Mogę zdradzić tylko tyle,że w następnym zacznie się już dziać i to wiele. Z resztą sami się przekonacie.
czytasz=komentujesz .

środa, 26 grudnia 2012

2. 'This never should happen'


-Wychodzę!-Krzyknąłem do piątki siedzącej w salonie. 

-Bawcie się dobrze. Niech łózko będzie z wami!-Krzyknął Tommo. Wywróciłem tylko oczami a potem ktoś trzepną Louisa gazetą w głowę.

-Zboczeniec.-Usłyszałem głos Lily.

Tu nie wytrzymałem i zachichotałem dosyć głośno wychodząc z domu i zamykając za sobą drzwi. Skierowałem się w stronę domu mojej dziewczyny Perrie . Planowałem to już od dawna. Dzisiaj chciałem jej się oświadczyć. 

Jechałem może z piętnaście minut i stanąłem przed domem dziewczyny. Drzwi były zamknięte,ale to nie był dla mnie żaden problem. Miałem własne klucze.

Wszedłem do środka i zapaliłem światło. Stanąłem jak zamurowany. Po całym korytarzu i schodach prowadzących na gore porozrzucane były ubrania. Może nie zdziwiłbym się tak bardzo gdyby nie to,ze cześć ubrań na pewno nie należała do Pezz. Były to męskie ubrania. 

Wszedłem powoli do góry po schodach słysząc coraz głośniejsze jęki. Uchyliłem drzwi do sypialni bojąc się co tam zastanę.

Stanąłem kompletnie nie wiedząc co zrobić. Powiedzieć coś? Czy może lepiej od razu stamtąd wyjść?

-Perrie..-wyszeptałem.

Wtedy ona mnie zobaczyła. Spojrzała na mnie z szokowana mina jakby chciała powiedzieć “co ty tu do cholery robisz?!“ Powiedziała jednak coś, czego w ogóle się nie spodziewałem.

-To jest Twoja wina, Zayn!

-MOJA WINA?! PRZEPRASZAM BARDZO CZY TO JA KAZAŁEM CI SIĘ Z NIM PIEPRZYC?!

-Jesteś strasznie naiwny! Co ty myślałeś?! Że co, że ja to wszystko na poważnie?! Dla mnie od samego początku byłeś nikim! 

-NIKIM?! TO PO JAKĄ CHOLERĘ ZMARNOWAŁAŚ ZE MNĄ TYLE CZASU, CO?! BO TRZEBA BYŁO JAKOŚ TEN TWÓJ ZESPÓL WYPROMOWAĆ, TAK?! CZYLI CHCESZ POWIEDZIEĆ, ZE OD SAMEGO POCZĄTKU BYLEM KUKIEŁKĄ W TWOICH RĘKACH, TAK?!-Całkowicie przestałem nad sobą panować.

-No proszę jak szybko kojarzysz,kochanie.

-Nie mów tak do mnie. W ogóle się do mnie nie odzywaj. Nie chce cie znać, rozumiesz?!-Krzyknąłem rzucając kluczami do domu na pobliska szafkę. Chciałem uciec stamtąd jak najszybciej. Wybiegłem z domu nie hamując łez. Miała racje. Bylem naiwny. Moi znajomi mieli racje. Ale ja oczywiście musiałem postawić na swoim! Zawsze ją przed nimi broniłem i oto jak na tym wyszedłem.

Wsiadłem do samochodu i pojechałem przed siebie. Nawet nie myślałem o powrocie do domu. Czułem się strasznie upokorzony. Nie mogłem im się tak pokazać. 

Krążyłem po okolicy kilka godzin. Zaczęło padać. W końcu nie było nic widać na drodze. Postanowiłem wrócić.

Po moich policzkach wciąż spływały łzy które ocierałem rękawem mojego swetra. Jak ja mogłem dać się tak oszukać..?

Wbiegłem do domu nawet nie patrząc czy ktoś jeszcze jest w salonie czy nikogo nie ma. Wbiegłem po schodach na gorę i wszedłem do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Usiadłem na brzegu łózka i schowałem twarz w dłoniach nadal płacząc. Bylem cholernym mięczakiem.

Nagle usłyszałem ciche pukanie a potem ktoś uchylił drzwi.
-Liam, idź sobie! Nie chce teraz z tobą rozmawiać!

-Przykro mi Zayn,ale ze mną będziesz musiał porozmawiać, bo ja nie jestem Liamem.

Lily usiadła na łóżku obok mnie. 

-Powiesz mi co się stało?

-Ona mnie zdradziła, rozumiesz?-wyszeptałem odsłaniając twarz. Przy niej nie wstydziłem się swoich łez.-Zdradziła mnie..

-Tak mi przykro, Zayn..-powiedziała Lily przytulając mnie do siebie. Rozpłakałem się na dobre.

-Ja.. wszedłem do jej pokoju i ona tam była. Z nim.-mówiłem nadal przytulając się do Lily i roniąc łzy.-Powiedziała mi, że bylem strasznie naiwny. Że.. Że zawsze bylem dla niej nikim. Zawsze.. I to tak strasznie boli..

-Wiem,Zayn..
--------------
No i mamy drugi rozdział. Bardzo chciałabym wam powiedzieć, co będzie dalej,ale nie chcę zdradzać tajemnicy, więc.. sorry. Powiem tylko tyle że łącznie z tymi rozdziałami, co dodałam, mam napisane dziewięć rozdziałów i przy pisaniu jednego z nich sama zaczęłam ryczeć jak głupia. Ha ha.
Chciałabym wam tylko powiedzieć jeszcze,żeby nikt nie traktował tego opowiadania jako hejt na Perrie czy coś w tym stylu, bo nie o to mi chodzi. Ja Pezz lubię ogólnie ;) Traktujcie to po prostu jako opowiadanie :)
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to zostawiajcie swoje tt w komentarzach ;) x
czytasz=komentujesz .

sobota, 22 grudnia 2012

1. 'All I want is you..'

Trzy lata wcześniej .
Zawsze uważałem że najlepszą formą spędzania wolnego czasu z dziewczyną jest leżenie na łóżku, przytulanie się i rozmawianie o wszystkim. Ale ona była inna. Perrie cały czas chciała gdzieś wychodzić, wspólnie się pokazywać. Często dodawała nasze wspólne zdjęcia na Twittera. Ja dużo bardziej cenie prywatność, tym bardziej ze od kilku ostatnich miesięcy 24/7 towarzyszą mi paparazzi.
Odnosiłem wrażenie ze Perrie bardzo lubi się chwalić tym,ze jest ze mną. Tym słynnym Zaynem Malikiem z tego słynnego One Direction. Skonsultowałem to z moja przyjaciółką-Lily. Ona pocieszyła mnie mówiąc, że może to dlatego, że jest ze mną tak szczęśliwa że chce to wszystkim pokazać. Nawet przekonywało mnie to tłumaczenie.
Ale prawda była taka, że nie układało nam się od jakiegoś czasu. Ciągłe kłótnie powoli doprowadzały do rozpadu naszego związku którego na siłę próbowałem ratować. Kochałem ja. Kochałem mimo tego ze ostatnio Perrie stawiała wyżej ode mnie swoja karierę w Little Mix. Trochę mnie to bolało-nie powiem,że nie. Na prawdę mi na niej zależało a ona..
Jeśli chodziło o Lily. Była najlepszą przyjaciółką o jakiej mogłem kiedykolwiek marzyć. Potrafiła pocieszyć mnie w chwilach smutku, cieszyć się ze mną w chwilach radości. Nigdy nie odwdzięczę się Liamowi za to,że nas ze sobą poznał. Właściwie to ja nawet nie wiem kim ona dla niego jest. Chyba jakąś kuzynka czy coś w tym stylu.
No ale wracając do Perrie.
Mimo tych wszystkich złych rzeczy teraz przeżywamy jakby “rozkwit“ naszego związku. Pezz dala się namówić do pozostania w domu.
Leżeliśmy u niej i rozmawialiśmy o naszej wspólnej przyszłości. Byliśmy razem dosyć długo żeby myśleć o założeniu rodziny. Chciałbym mieć z nią dzieci, wspólnie się zestarzeć. Być z nią szczęśliwym już do końca. Chyba jej również spodobał się ten pomysł, bo od razu przeszliśmy do konkretów..
-------
Przepraszam, że taki krótki, przysięgam,że następny będzie o wiele dłuższy i.. no cóż, nie będzie już tak kolorowo i wesoło..
Dziękuję za wszystkie komentarze przy prologu, za wszystkie wejścia itd. itd. Kochani jesteście ;*
Proszę was, reklamujcie tego bloga gdzie się da, bardzo chciałabym,żeby tu było jak najwięcej komentarzy iwgl.
Jeśli chcecie,żebym informowała was o nowym rozdziale, zostawcie swoje twittery w komentarzach ;) Kolejny w środę albo czwartek, zobaczymy jeszcze ;) Lots of love . x

wtorek, 18 grudnia 2012

Prologue . "Not everything was as I wanted."

„Pomieszało mi się trochę w życiu. Ha. „Trochę” to za mało powiedziane. Zraniłem mnóstwo ludzi. Zraniłem swoich bliskich. Rodzinę, przyjaciół. Zawiodłem fanów. Byłem strasznym egoistą. Myślałem tylko o sobie. W ogóle nie pomyślałem,jak oni mogli się wtedy czuć. A oni? Oni i tak mi wybaczyli. Nie odwrócili się ode mnie. Dziwne,co nie? Nie wiem co by było,gdyby nie oni. Gdyby nie czwórka najlepszych przyjaciół z zespołu i ona. Dziewczyna,dzięki której moje życie na nowo zyskało sens. Nie łatwo jest żyć normalnie, kiedy napalone nastki krzyczą i mdleją na twój widok. Chociaż nie-to akurat jest dosyć pozytywną stroną tego wszystkiego. Gdyby nie te-jak to ująłem- „nastki” ani ja,ani pozostała czwórka nie mielibyśmy za co żyć. No ale mimo wszystko jest też dużo tych „normalnych” fanów,którzy nie krzyczą ci prosto w twarz. Którzy chcą z tobą rozmawiać. Kocham ich wszystkich. Jednak jest coś co.. ludzie nawet nie zdają sobie sprawy z tego,że słowa czasami bolą bardziej niż czyny. To naprawdę przykre,kiedy ludzie rozsiewają na twój temat różne plotki które nawet odrobinę nie są prawdziwe. Kiedy wyzywają cię od najgorszych ze względu na to, skąd pochodzisz, co wyznajesz. Kiedy mówią,że „jesteś gównem bo nie jesteś biały”. To naprawdę boli. Kiedyś opuściłem twittera na kilka dni, bo nie dawałem już rady. Psychicznie nie wytrzymywałem. Ludzie uważają mnie za typowego Bad Boya. Jednak ja jestem zupełnie inny.
Gdyby nie fani.. gdyby nie każde ciepłe słowo z ich strony. Gdyby nie to,że chłopcy każdego dnia przychodzili do mnie i mówili,że fani tęsknią za moimi tweetami. Za mną. Dali mi wielkie wsparcie. No i oczywiście jakbym mógł zapomnieć o niej. Poznałem ją,kiedy jeszcze wszystko było ok. A przynajmniej.. tak mi się wydawało.Piękna była. Ba. Nadal jest. Pokazała mi jak nie przejmować się tym wszystkim. Pomogła mi pozbierać się w najgorszych chwilach mojego życia. W momentach,kiedy chciałem stąd odejść. Ale nie odejść w sensie że sobie pójść i wrócić za jakiś czas. Odejść w sensie „odejść”. Na zawsze. Nie byłoby mnie już tutaj,gdyby nie ona. Ją też zraniłem. Wielokrotnie przeze mnie płakała. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Jej łzy to najgorszy widok na świecie. Kiedyś powiedziałem jej,że zabiję osobę, która kiedykolwiek ją zrani. No i wtedy ja to zrobiłem. Teraz patrząc na blizny na moich rękach.. blizny po ranach,które sam sobie zrobiłem.. Nie wiem,jak mogłem być takim debilem. Cześć, jestem Zayn, mam 22 lata i jestem skończonym idiotą..”
-Tak,Zayn, jesteś.-Powiedziałem sam do siebie rzucając kolejną zmiętą w kulkę kartkę do przepełnionego już kosza. Od kilku godzin siedziałem w swoim pokoju i próbowałem napisać coś z sensem,ale nie wiedziałem co i.. po co.
---------------
I jak wam się podoba? Mam nadzieję,że bardzo, bo starałam się wymyślić coś oryginalnego ;) Proszę was, komentujcie i polecajcie innym :) Liczę na was ;)
czytasz=komentujesz
edit.
zmieniłam ustawienia. Teraz anonimowe osoby też mogą komentować ;)